Libiążanie mieli szansę zajęcia na najniższym stopniu podium. Jednak zabrakło im trochę szczęścia, a może...pogody. Turniej finałowy rozgrywany był przy padającym deszczu i niskiej – jak na tę porę roku – temperaturze.
Libiążanie swój półfinał rozgrywali długo, aby w końcu uznać wyższość rywali. - Toczył się przy padającym deszczu, którego największe nasilenie było pod koniec meczu. Prosiłem sędziego, aby przerwał zawody. Ten jednak zdecydował się je dokończyć, skoro brakowało tylko kilku punktów – wspomina Kazimierz Korcz, trener libiąskich siatkarzy. - Nasi rywale do meczu o trzecie miejsce szybko przegrali swój półfinał, więc nie grali w tragicznych warunkach, jak moi chłopcy. Moi zawodnicy przemoczeni do suchej nitki, do kolejnego meczu przystąpili w mokrych strojach, zziębnięci. Mieli 20-minutową przerwę przed „małym finałem”, ale przy ulewnym deszczu oczekiwanie na grę nie jest żadnym odpoczynkiem i regeneracją. Nic dziwnego, że przegrali walkę o brązowy medal z parą z Biecza. A w fazie eliminacji turnieju finałowego pokonali tych samych rywali dość wysoko.
Nie wiadomo, czy libiążanie zagrają w półfinale mistrzostw Polski w Częstochowie (13-15 lipca). Konrad Błazenek w tym terminie będzie na wczasach z rodzicami. - Ktoś, kto układa terminarz turniejów na szczeblu centralnym nie ma chyba świadomości, że 14-letni chłopcy w okresie wakacyjnym są uzależnieni od rodziców. Trudno komuś zabronić wyjazdu na wczasy – podkreśla Kazimierz Korcz. - Pozostaje mi tylko Daniel Fidyt. Jeśli nie znajdziemy mu nowego partnera do gry, reprezentującego odpowiedni poziom, to pewnie zrezygnujemy z wyjazdu na półfinał mistrzostw Polski.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska