W Skidziniu przy ul. Oświęcimskiej powstała sieć kanalizacji deszczowej, ale podczas realizacji tego zadania nikt nie pomyślał, aby zrobić jednocześnie kanalizację sanitarną. Teraz nie ma już na nią szans. W ubiegłym roku zlikwidowano też tutejsze gimnazjum, a dzieci przeniosły się do Rajska.
Autor: Ewelina Sadko/Gazeta Krakowska
Mieszkańcy narzekają także w Wilczkowicach. – Nawet jak dostaliśmy pieniądze z unijnej kasy na budowę placu zabaw w centrum wsi, to gmina nie dołożyła ani złotówki i jedno boisko wybudowaliśmy z sołeckich funduszy – mówi pan Marek z Wilczkowic. – O wszystko musimy walczyć sami, pisać pisma, dopraszać się – podkreśla mężczyzna.
W obu wioskach mieszkańcy twierdzą, że ich sołectwa nie są w ogóle brane pod uwagę podczas planowania gminnych wydatków na inwestycje. – Burmistrz i radni wszystkie pieniądze inwestują w rozwój Brzeszcz i Jawiszowic, a nasze wioski to taki zapomniany skrawek gminy – mówi Jerzy Krawczyk, sołtys Skidzinia. – Traktują nas jak gorszy gatunek, a niczym się przecież nie różnimy od tych z miasta – dodaje zdenerwowany.
Chodnik przy ulicy Oświęcimskiej w Wilczkowicach i Skidziniu powstał w 2011 r. W obu wioskach inwestycja nie została jednak zakończona, bo zabrakło pieniędzy na około 330 metrów traktu.
Jeszcze z końcem maja tego roku w budżecie gminy zarezerwowane były pieniądze na zamknięcie tej inwestycji, ale tuż przed sesją rady zwołaną na 2 czerwca pojawił się projekt uchwały o zmianie zadań, chodzi o rezygnację z tych prac i wprowadzenie nowych inwestycji w Jawiszowicach. – Tu nie chodzi już o to, że chodnika nie dokończą, ale o to, że kolejny raz rezygnują z tej inwestycji, w ogóle nas o tym nie informując – mówi Zbigniew Stawowy, sołtys Wilczkowic. – Wszystko możemy zrozumieć, są ważniejsze rzeczy do zrobienia, ale cztery lata obiecują i zawsze zmieniają zdanie w ostatniej chwili. Mamy dość tego lekceważenia i teraz bierzemy sprawy w swoje ręce – dodaje.
Początkiem czerwca w Domu Ludowym w Skidziniu odbyło się nadzwyczajne zebranie sołtysów i mieszkańców obu sołectw.
Wspólnie podjęto decyzję, że jeśli w tym roku chodnik nie powstanie, zorganizowane zostanie referendum za przejściem obu wiosek do sąsiedniej gminy Oświęcim.
Na spotkaniu obecni byli także, m.in.: starosta oświęcimski Zbigniew Starzec, zastępca obecnej burmistrz gminy Robert Adamczyk i przewodniczący rady gminy Ryszard Foks. Samorządowcy dali słowo, że inwestycja wróci do zadań gminy Brzeszcze na ten rok.
– To ostatnia szansa. Jeśli nie dotrzymają słowa, ruszamy z procedurą odłączenia – zapowiada sołtys Skidzinia.
Sołtysi wsi są już po rozmowie z Albertem Bartoszem, wójtem gminy Oświęcim.
– Wójt Bartosz ma teraz przeanalizować jak by miało wyglądać to przyłączenie się do jego gminy – mówi Jerzy Krawczyk. – Mamy się z nim spotkać ponownie w najbliższym czasie – dodaje.
Jaka jest procedura
Aby sołectwa odłączyły się od gminy Brzeszcze, trzeba zorganizować referendum w obu wioskach. Mieszkańcy muszą większością głosów zdecydować, że chcą należeć do gminy Oświęcim. Później Rada Powiatu Oświęcimskiego wyrazi swoją opinię w sprawie zmiany granic gmin . Konieczna jest też opinia wojewódzkiego inspektora nadzoru geodezyjnego i kartografii o zgodności dotychczasowych granic. Następnie Rada Miejska w Brzeszczach musi podjąć uchwałę o zmianie granic i przesłać ją do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Ostateczną decyzję zatwierdza rząd.