Chłopczyk jest prawdziwym oczkiem w głowie całej rodziny. Mimo, że cierpi z powodu licznych schorzeń, domownicy wkładają mnóstwo sił, aby Szymuś mógł się prawidłowo rozwijać. - Wierzymy, że nasze zaangażowanie przyniesie pozytywne rezultaty - mówi Monika Mojek, czule tuląc swojego synka.
Szymek przyszedł na świat w maju 2015 roku. Był wtedy całkowicie zdrowym dzieckiem. Problemy zaczęły się jednak w czwartym miesiącu jego życia. Rodzice zauważyli małe, czerwone przebarwienie w okolicach pupy. - To wyglądało jak ukąszenie komara. Po badaniach u lekarza okazało się, że to ropień okołoodbytniczy - zaznacza pani Monika.
Szymuś musiał przejść operację. Krótko po zabiegu stan chłopca diametralnie się pogorszył. Albo w ogóle się nie poruszał, albo nie spał całymi dniami i bez przerwy płakał.
- Lekarze nas uspokajali, twierdząc że jest to tylko osłabienie po operacji i dziecko samo z tego wyjdzie - wzdycha mama chłopca.
Z dnia na dzień stan chłopca był jednak coraz gorszy. Szymon nie był w stanie utrzymać nawet główki. - Lekarze stwierdzili wtedy, że ma napięcie mięśniowe i trzeba go rehabilitować - zaznacza pani Monika.
Pod koniec 2016 roku małżonkowie postawili pojechać z Szymonkiem do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Wykonano wtedy rezonans głowy chłopca.
- Pan doktor powiedział, że zmiany w ciele Szymusia są już takie duże, że nie wiadomo czy przeżyje najbliższe miesiące - wspomina mama chłopca.
U jej syna ostatecznie zdiagnozowano czterokończyniowe porażenie mózgowe, zez zbieżny, napięcie mięśniowe oraz małogłowie wtórne. Rodzice byli przybici, ale nie zamierzali poddawać się losowi. Kontaktowali się z rodzicami dzieci, które mają podobne problemy zdrowotne. Przez pewien czas leczyli Szymonka aminokwasami, jednak nie przynosiło to rezultatu.
- Nieustannie szukamy nowych metod leczenia, które mogłyby poprawić jego możliwości ruchowe oraz intelektualne - podkreśla Monika Mojek.
Na razie chłopiec nie potrafi samodzielnie siedzieć, ani chodzić czy mówić. Jest pod stałą opieką neurologa, genetyka, okulisty, endokrynologa i laryngologa. Zajmują się nim specjaliści z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Wiele godzin dziennie spędza na rehabilitacji. - Świetne efekty daje hipoterapia. Na koniach widać, że czuje się rozluźniony - podkreśla Mariusz Mojek, tata chłopca.
Malec musi korzystać też ze specjalnych urządzeń rehabilitacyjnych, takich jak ortezy czy pionizator. Wkrótce trzeba mu będzie kupić nowy wózek. Państwo Mojkowie mieszkają na pierwszym piętrze i muszą również przebudować klatkę schodową, aby ułatwić transport chłopca. Samo leczenie dwulatka kosztuje ich miesięcznie do 2 tys. zł. Dlatego pieniądze zebrane podczas niedzielnego koncertu charytatywnego w Skrzyszowie bardzo im się przydadzą.
Impreza, na której zaśpiewa m.in. Piasek, dedykowana jest również pięciu innym osobom z terenu gminy, cierpiącym z powodu nowotworu, autyzmu czy śródmiąższowego schorzenia płuc. Impreza rozpocznie się w niedzielę o godz. 18 w hali sportowej w Skrzyszowie.
ZOBACZ KONIECZNIE: