Jeszcze w tym tygodniu Leszek Miller, przewodniczący SLD, ma się zająć sprawą Grzegorza Gondka. Ten radny sejmiku województwa chciał, aby w rocznicę katastrofy pod Smoleńskiem zasadzić brzozę przed Urzędem Marszałkowskim. Zdaniem władz wojewódzkich SLD pomysł Gondka jest oburzający.
- Nie znajdujemy słów oburzenia postawą radnego Gondka. Traktujemy jego inicjatywę nie tylko jako nieprzemyślaną, ale również jako celową prowokację i próbę medialnego zaistnienia za wszelką cenę. Takie działanie leży w całkowitej sprzeczności z ideami lewicy i nie licuje z charakterem naszej formacji - piszą członkowie zarządu SLD w Małopolsce.
Jak tłumaczy Krzysztof Klimczak, przewodniczący partii w regionie, zawieszenie miałoby obowiązywać do czasu wyjaśnienia sprawy przed sądem koleżeńskim.
- Nie chodzi nam o usunięcie radnego z partii, ale o jakąś karę dyscyplinującą, na przykład naganę - mówi Klimczak.
Gondek jest zachowaniem władz partii zdziwiony. - To całkowite niezrozumienie moich intencji. Konsultowałem swoją inicjatywę z kolegami z SLD oraz z rodzinami ofiar. Miałem poparcie wielu osób - zapewnia. Dodaje, że argument o próbie medialnego zaistnienia jest "płytki". - Sprawuję mandat z woli ludzi, więc sądzę, że jestem wystarczająco rozpoznawalny - ucina.
Radny chciał, aby brzoza została zasadzona podczas uroczystości rocznicowych. Zamierzał zaprosić m.in. Jarosława Kaczyńskiego. Pomysł poparł marszałek Marek Sowa.
Napisz do autorki:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+