Najpierw ćwiczyła policja. Specjalna jednostka antyterrorystyczna podjęła negocjację z terrorystami, którzy zamknęli się wraz z zakładnikami w jednej z karczm. Gdy bandyci zażądali 8 mln dolarów i samolotu w zamian za uwolnienie turystów mundurowi stwierdzili, ze muszą wkroczyć do akcji. Z dwóch stron karczmę otoczyły jednostki bojowe, które następnie wzięły karczmę szturmem. Efekt? Zakładnicy – w tym także ranni – zostali wyprowadzeni przed budynek a bandyci pojmani.
To nie był jednak koniec problemów jakie wymyślił przed służbami scenarzysta ćwiczeń. W trakcie ataku terrorystycznego w Białce podpalono bowiem maszynownię jednego z wyciągów narciarskich co spowodowało zatrzymanie się wagoników na których zostali uwięzieni ludzie. Część przybyłych na miejsce strażaków zajęła się więc gaszeniem ognia a pozostali wespół z ratownikami TOPR ruszyli pod kolejkę by (przy pomocy drabin) ewakuować z wiszących nad ziemią narciarzy.
- Takie ćwiczenia były bardzo potrzebne – mówi Piotr Bąk, starosta tatrzański. - Fakt, ze nasze miejscowe służby muszą potrafić ewakuować ludzi z wyciągów jest niezaprzeczalny. Wielokrotnie już strażacy udowodnili, że m.in. dzięki takim ćwiczeniom podobne akcje idą im sprawnie. Z kolei jeśli chodzi o ataki terrorystyczne to dotychczas ich u nas nie było. Mam nadzieję, że nie będą miały miejsca nigdy,a le musimy być przygotowani i na taką ewentualność.
Podobne zdanie ma Andrzej Galica, komendant Powiatowej Straży Pożarnej z Zakopanego. - Ćwiczenia jeszcze nikomu nie zaszkodziły – mówi. - Dlatego ćwiczymy. Moim zdaniem dzisiejsze zadania wykonaliśmy bardzo sprawnie.