Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smecz towarzyski. Po prostu służba nie drużba

Przemek Franczak
Andrzej Banaś
Popularny jest pogląd, zwłaszcza po prawej stronie polityczno-społecznego dyskursu, że w Polsce wszystko kontrolują tak zwane służby. Od 26 lat i okrągłostołowej zdrady trwać ma marionetkowy teatrzyk, reżyserowany przez UKŁAD, potężny niemalże jak bondowskie WIDMO.

Agenci skrywają się wszędzie: w biznesie, spółkach skarbu państwa, gabinetach ministrów, telewizjach, redakcjach, sondażowniach, restauracjach i osiedlowych warzywniakach, robiąc wszystko, by utrzymać wpływy; te mniej i bardziej dosłowne. To służby, powiadają z przekonaniem niektórzy, rozkręcają wszystkie afery, zakładają nowe partie, piszą komentarze w internecie, mają siłę obalania i kreowania autorytetów.

To ogon, który kręci psem. Zresztą ani chybi za chwilę dowiemy się, że Robert Biedroń, najsłynniejszy gej III i IV RP, dziś prezydent Słupska, z lawinowo rosnącą popularnością, urodził się w siedzibie WSI, a jego życie i działalność to projekt sterowany przez emerytowanych agentów służb, strażników układu, obliczony na destabilizację sytuacji w kraju i destrukcję konserwatywnych wartości.

Nie powiem, udał im się ten Biedroń, a oni wspaniale - jak na stare, komunistyczne złogi - odnajdują się w świecie współczesnego PR-u. Decyzja, żeby nie wpuszczać do Słupska cyrku to był majstersztyk, wszyscy o tym mówią (nawiasem mówiąc, może Kraków poszedłby tym tropem?), a Biedronia już ludziska proszą, żeby za pięć lat pomaszerował na Belweder.

No dobrze, daleko pada ta spiskowa teoria z wszechmocnymi służbami od mojego rozumu, tym bardziej że paranoi od prawd oddzielić dziś nie sposób. Opinią "za tym stoją służby" żonglować można bez końca, z zasady jest kategoryczna i przesądzająca, bo nikt jej nie zdementuje ani nie potwierdzi.

Niemniej jednak w obliczu ostatnich wypadków wolałbym uwierzyć, że to wszystko jest prawda. Milsza memu sercu byłaby bowiem świadomość, że polski rząd wysadzają w powietrze tajemnicze siły, jakiś polski Bilderberg, a nie dwóch kelnerów i biznesmen Stonoga. A jednak, obawiam się, że właśnie z czymś takim mieliśmy do czynienia. Bo z czym innym?

Z makiaweliczną grą służb, gotowych utopić pozostającą z nimi w rzekomej zmowie PO i rzucić się w ramiona węszącego układy PiS? Błagam, to hipoteza zupełnie nielogiczna i naciągana jak twarz strzejącego się celebryty. To trudne do zrozumienia, bo diabolicznym spiskiem łatwiej byłoby to wszystko wytłumaczyć, ale wychodzi na to, że kilku przypadkowych ludzi wywołało w państwie chaos i kryzys władzy. Hmm, i to jest dopiero przerażające. Wiem, że dwuznacznie to zabrzmi, ale akurat tym razem służby strasznie dały ciała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska