Nawet sąsiedzi gwiazdy nie wiedzą, kiedy umarła. Pamiętają tylko, że dawniej nazywała się Metalowiec, a po zmianie właściciela organizowano tam tylko rekolekcje i turnusy dla niepełnosprawnych. Nieliczni przypadkowi goście do dziś błagają na forach internetowych, by omijać to miejsce, ,,jeśli życie miłe”.
Wczoraj w nocy Gwiazda Gór zionęła tęsknotą jak obiekty w zatoce martwych hoteli w chorwackim Kupari. W dzień wyglądała znakomicie, złociła się kolorem terakoty. Mój niepokój wzbudził jedynie nienaruszony śnieżny puch na podjeździe i przytrzaśnięty oknem kawałek brudnej zasłony. No i to, że ktoś dalej przycina klomb z żywopłotu przed głównym wejściem.