Do tej tragedii, jak już informowaliśmy na łamach "Gazety Krakowskiej", doszło w sierpniu ubiegłego roku. Już dwa dni po tym zdarzeniu Andrzejowi B. postawiono zarzut zabójstwa. Od momentu zatrzymania 68-latek przebywa w areszcie.
- Przyznał się do winy jedynie częściowo - mówi Tadeusz Cebo, prokurator rejonowy w Gorlicach. - Potwierdził, że kilkakrotnie mocno uderzył kobietę w twarz i głowę. Twierdzi jednak, że nie chciał jej zabić.
Biegli uznali jednak, że zadając ofierze ciosy w głowę musiał się liczyć z tragicznym skutkiem swojego działania. 51-latka doznała m.in. wylewu śródczaszkowego i upadła na podłogę, po czym zmarła. Mężczyznę oskarżono o zabójstwo z zamiarem ewentualnym, za co grozi 25 lat więzienia, a nawet dożywocie.
- Sprawa nie była łatwa, bo nie ma świadków tego zdarzenia - podkreśla prokurator Cebo. Dodaje jednak, że znaleziono na tyle mocne dowody, by móc oskarżyć mężczyznę.
Jak ustalili śledczy, 68-latek po brutalnym pobiciu partnerki, jeszcze zanim zawiadomiono pogotowie, zadzwonił do swojego znajomego i zwierzył mu się z tego, co zrobił.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+