Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Snowboardzista Michał Pawlikowski był w śpiączce. Wybudziła go ukochana

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Facebook/Mazda Sky Speed Team
Michał Pawlikowski, który po wypadku na treningu (19 marca) w był utrzymywany w śpiączce farmakologicznej, już myśli o powrocie do sportu.

Podczas przygotowań do Speed Masters w Vars (Francja), zawodów, na których planował pobić własny rekord Polski w prędkości jazdy na snowboardzie (158,033 km/h), krakowianin doznał urazu głowy i złamał nogę.

- Oczywiście mam świadomość, że ten sport wiąże się z ryzykiem, ale mój upadek wcale nie musiał się wydarzyć - opowiada zawodnik. - Jestem zły na siebie, bo na treningu zachowałem się jak amator, a nie jak profesjonalista. Chyba włączyła mi się „nieśmiertelność siedemnastolatka”. Sprzęt miałem dobrze opanowany. Nie wziąłem jednak pod uwagę, że wcześniej trenowałem na nim przy temperaturze minus 10-12 stopni, a poszedłem jeździć, gdy było plus 12. Deska się zagrzebała w miękkim śniegu. W jednej chwili z prędkości ponad 100 km/h praktycznie zatrzymałem się w miejscu. Nie uderzyłem w żadną przeszkodę, ale przeciążenie, wyliczone później na 12 g, zrobiło mi dużą krzywdę.

Lekarze w szpitalu w Gap, gdzie trafił, wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej, w której był przez 9 dni.

- Ta śpiączka to najbardziej makabryczne przeżycie w moim życiu. Pamiętam wszystko, co działo się wokół mnie. Później mówiono mi, że reagowałem na bodźce, lały mi się łzy. Tylko po prostu nie mogłem się obudzić. Dwie próby podjęte przez lekarzy w ciągu pierwszych pięciu dni nie przyniosły efektu - opowiada.

Co pomogło w przełomie i szczęśliwym zakończeniu? - Przez cały ten czas mówiła do mnie moja Ania (znają się od wielu lat, w lipcu planują ślub - przyp.), to ona mnie obudziła - przyznaje Pawlikowski. - Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co mogą czuć ludzie, którzy są w takim stanie znacznie dłużej.

Dwa tygodnie temu wrócił do Polski i szybko zabrał się do... pracy. Zajmuje się rozwojem sieci salonów samochodowych, a to wymaga m.in. podróży. - Nie jestem typem osoby, która mogłaby leżeć i nic nie robić. Dla mnie praca oznacza szybszy powrót do normalnego życia - mówi. - Z głową wszystko jest w porządku. Noga była operowana, potraktowano mnie jak sportowca, mam w niej śruby. Poruszam się jeszcze o jednej kuli, ale liczę, że za kilka dni będę mógł ją odłożyć. Powrót do sprawności przebiega szybciej, niż się spodziewałem.

Snowboardzista dodaje, że już myśli o powrocie do jazdy na śniegu. - Liczę, że po rehabilitacji uda mi się to już w sierpniu. Złamałem kość strzałkową, i to w kilku miejscach, ale nie został uszkodzony żaden ze stawów, więc nie powinno być problemów - mówi.

Trochę się obawia, że będzie miał blokadę psychiczną po wypadku, ale wierzy, że sobie z tym poradzi. - Mam przy sobie wspaniałych ludzi, którzy mnie wspierają: moją Anię, kolegę z teamu Jędrzeja Dobrowolskiego (rekordzista Polski w prędkości jazdy na nartach - przyp.). Chcę w przyszłym sezonie poprawić swój wynik, który jest drugim na świecie. Może mi się też uda zbliżyć do rekordu świata w speed snowboardingu (203,275 km/h - należy do Szwajcara Edmonda Plawczyka - przyp.). Zdaję sobie sprawę, że jeszcze dużo pracy przede mną, jeśli chodzi o technikę jazdy.

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska