Nowa formuła przygotowań kadry skoczków narciarskich sprawdziła się
Za kilka dni rozpoczyna się sezon zimowy, pierwsze zawody Pucharu Świata odbędą się 22 listopada w Lillehammer. Jest pan zadowolony z przygotowań?
Tak, przygotowania były udane, zwłaszcza ostatni ich okres, w Polsce, był naprawdę dobry. Mieliśmy dobre warunki, skoki naszych zawodników były na równym poziomie. Mieliśmy czas, by przeprowadzić ostatnie drobne testy sprzętu. Czujemy się gotowi i głodni rywalizacji.
Czy metody treningowe się zmieniły, na przykład biorąc pod uwagę wiek skoczków? Niektórzy są już grubo po trzydziestce.
Wielką zmianą było to, że ci bardziej doświadczeni zawodnicy, jak Dawid (Kubacki - przyp.), Piotrek (Żyła) i Kamil (Stoch), dostali więcej autonomii w procesie przygotowań, byli bardziej zaangażowani w planowanie. Mogli razem z nami się zastanawiać, czego potrzebują. Ważną zmianą jest też to, że to ja wziąłem na siebie pełną odpowiedzialność za planowanie treningów fizycznych. W tej jesiennej części przygotowań starałem się, by wszystko było jak najbardziej efektywne, z inną objętością treningów, innym ich rodzajem, z mniejszą ilością podróży, z właściwym rytmem regeneracji, aby na początek sezonu mieć dużo świeżości.
Zakładam, że ten nowy system się sprawdził.
Jeśli chodzi o mnie, to mam dobre przeczucia. Widziałem stabilizację w skokach, u niektórych także postęp. Myślę, że znaleźliśmy dobrą metodę. Sami jesteśmy ciekawi, jak to wpłynie na postawę zawodników w zimie.
Poprzedni sezon generalnie był poniżej oczekiwań. Może się pan podzielić wnioskami, dlaczego wtedy nie wyszło?
Z pewnością był to rozczarowujący sezon, także dla mnie jako trenera. Wnioski były takie, że musimy zmienić parę rzeczy, właśnie o tym nowym planie przygotowań mówiłem. Skoki narciarskie jakoś bardzo się nie zmieniają, oczywiście jest rozwój, ale te podstawowe kwestie są takie same. Ciężko teraz pracowaliśmy, aby te podstawy w technice miały stabilne fundamenty.
Thurnbichler: Wszyscy musimy wiosłować w tym samym kierunku
Jako trener jakie ma pan oczekiwania po nowym sezonie?
Jeśli chodzi o cele wynikowe, to jedyny, jaki mam, to zdobycie medalu mistrzostw świata. Chciałbym też, żebyśmy mogli pracować spokojnie i efektywnie, aby w trakcie sezonu była dobra atmosfera w zespole. Jeśli to uda się osiągnąć, to sukces jest możliwy.
Nasi kibice mogą liczyć na zwycięstwa Polaków w Pucharze Świata?
Przyszłości nie przewidzę (śmiech), ale będziemy się starać. Na pewno jesteśmy do tego sezonu lepiej przygotowani niż do poprzedniego. Jest większa szansa na to, że uda się coś wygrać.
Miejsce polskiego zawodnika w czołowej dziesiątce klasyfikacji końcowej Pucharu Świata będzie pana satysfakcjonowało? Czy chciałby pan czegoś więcej?
Gdybyśmy mieli skoczka w czołowej dziesiątce, to porównując z poprzednim sezonem, byłaby poprawa, na pewno jakiś sukces. Podkreślam raz jeszcze, że dla mnie jako trenera najważniejszy jest medal mistrzostw świata. Zobaczymy, jak zaczniemy sezon. Albo trzeba będzie płynąć tą łodzią szybko, albo jeszcze szybciej. Aby osiągnąć sukces, niezależnie od wyniku na początku, kluczowe jest to, żebyśmy wszyscy wiosłowali w tym samym kierunku.
Może ten medal na mistrzostwach świata zdobędzie Piotr Żyła. Gdyby znów wygrał na skoczni normalnej, miałby hat-tricka.
To zależy od tego, w jakiej będzie wtedy dyspozycji. Wiemy, jaki jest Piotrek, on potrafi skakać na wysokim poziomie. Jeśli odnajdzie się po kontuzji (w lecie miał zabieg kolana, wrócił do treningów, ale zabraknie go na inaugurację PŚ w Lillehammer - przyp.), a teraz jest na dobrej drodze, później będzie miał dobre wyniki, które podbudują pewność siebie, to może obronić złoto. Na pewno będzie o to trudno, ale szansa jest.
A co z Kamilem Stochem? On zdecydował się trenować we własnym teamie, aby znów walczyć o podium największych imprez. Jak to pana zdaniem może wpłynąć na wyniki?
Mam nadzieję, że mu to pomoże. Ludzie w Polskim Związku Narciarskim, także ja, jako główny trener, wierzymy, że będziemy mieć Kamil w wysokiej formie, bo to pozytywnie wpłynie na wszystkich. Życzę mu jak najlepiej. On i "Dodo" (Michal Doleżal, trener Stocha - przyp.) dołączą do nas, będą podróżować razem z nami od samego początku. Plan ramowy mamy jasno określony.
Z dotychczasowej formuły współpracy z teamem Stocha, jako trener całej kadry, jest pan zadowolony?
Tak, myślę, że udało nam się wypracować najbardziej efektywną formułę kooperacji. Latem mieli pełną swobodę w treningu, a w tym ostatnim, jesiennym okresie więcej współpracowaliśmy, na trzech ostatnich obozach byliśmy razem. Widziałem tam wszystkie skoki Kamila. Zakwalifikował się do kadry na początek Pucharu Świata. Jeśli potrzebne będą zmiany po pewnym czasie, to siądziemy do rozmów.
Paweł Wąsek może być objawieniem sezonu skoków
W poprzednim sezonie naszym najlepszym zawodnikiem był Aleksander Zniszczoł. Myśli pan, że będzie w stanie utrzymać ten poziom sportowej dyspozycji? Tym razem presja na nim będzie duża już od samego początku.
Wiele zależy od Olka, od tego, jak on sobie z tym poradzi. Te oczekiwania i presja rosły w tamtym sezonie, teraz będzie tak samo. Na ostatnich trzech zgrupowaniach widziałem, że potrafi ustabilizować formę, pokazał naprawdę dobre skoki. Jeśli zdoła zachować spokój, "chłodną" głowę, to będzie mógł uzyskać tak dobre wyniki, jak w poprzednim sezonie.
Najlepsze lato z kadrowiczów miał Paweł Wąsek, triumfował w klasyfikacji końcowej Grand Prix. Ostatnie zimy w jego wykonaniu były przyzwoite, z tym, że zazwyczaj był zawodnikiem, który walczy o miejsce w czołowej "20", ale jeszcze nie o podium. Po tym ostatnim sukcesie to się może zmienić?
Walka o podium zawsze jest ciężka. Uważam, że Paweł jest już na innym poziomie niż w ostatnich dwóch zimach. Ma znacznie większą pewność siebie, a jego skoki są dużo bardziej stabilne. Te najlepsze obecnie są na dużo wyższym poziomie niż te najlepsze w poprzednim sezonie. Jeśli na początku uda mu się uzyskać dobre wyniki i zyska więcej pewności siebie, to myślę, że będzie w stanie powalczyć o najwyższe lokaty. Poziom fizyczny i techniczny mu na to pozwala, wszystko zależy od niego. Uważam, że teraz zobaczymy innego Pawła Wąska niż w ostatnich dwóch latach.
Ten zawodnik przez kilka poprzednich sezonów był wielką nadzieją polskich skoków, ale do ścisłej światowej czołówki się nie przebił. Chyba najwyższy czas na przełom.
Myślę, że wszyscy na to liczą, także Paweł. Jak mówię, jest na dobrej drodze. Zrobiliśmy wszystko, aby mu umożliwić dokonanie tego przełomu. Przekonamy się, czy tak się stanie. W sporcie, zwłaszcza w skokach narciarskich, trudno zaplanować takie rzeczy.
O "młodym, obiecującym talencie" wspomniałem także dlatego, że w innych reprezentacjach tacy zawodnicy potrafią szybko osiągać w Pucharze Świata bardzo dobre wyniki, a u nas od dawna brakuje świeżej krwi.
System szkolenia został stworzony trzy lata temu, co roku dokonujemy zmian adaptacyjnych. Myślę, że pierwsze efekty są widoczne w międzynarodowych imprezach, zawodnicy się poprawiają, są choćby na podium FIS Cup, w wieku juniorskim punktują w Pucharze Kontynentalnym. Mam nadzieję, że kolejny krok w rozwoju zostanie zrobiony w najbliższym sezonie. Musimy być cierpliwi, potrzeba czasu, aby zmiany przyniosły najlepsze wyniki. Mamy wielu zdolnych, młodych skoczków, co wyraźnie widać na listach. Prędzej czy później ktoś dołączy do tych najlepszych.
Miesiąc temu po letnich mistrzostwach Polski najwięcej mówiło się o młodym Klemensie Joniaku, który sensacyjnie zdobył złoto. Były głosy, by szybko dać mu szansę w Pucharze Świata. Powinien ją teraz dostać, czy to według pana za wcześnie?
Bardzo przyjemnie się wtedy patrzyło na jego skoki. Tego dnia był chyba w najwyższej formie w życiu. Musimy jednak twardo stąpać po ziemi. Klimek skakał bardzo dobrze, inni nasi zawodnicy gorzej, nie było też pomiaru i punktacji za wiatr. Do tego na dużych skoczniach, na których rozgrywane są zawody Pucharu Świata, różnica jest odczuwalna. Niemniej Klimek się poprawił, podobnie jak cała druga grupa kadry, w której jest wielu juniorów. Czy już w tym sezonie będą na poziomie Pucharu Świata? Zobaczymy. Szanse na to mają. Dla mnie i całego teamu ważne jest to, czy ktoś ma wystarczające predyspozycje na rywalizację w Pucharze Świata, bo tylko takich zawodników będę zabierał. W Polsce oczekuje się dobrych wyników, więc będę stawiał na tych, którzy są w najwyższej formie.
Kto według pana jest kandydatem do wygrania Pucharu Świata?
Myślę, że to za Norwegami trzeba będzie gonić, takie mam teraz przeczucie po ostatnich zawodach w lecie. Pamiętajmy też, że w poprzednich latach często były niespodzianki. Zawsze trudno jest to wytypować w tym momencie. Ci najlepsi skoczkowie z poprzedniego sezonu na pewno są na liście faworytów, ale przecież wszyscy mają na starcie takie same szanse.
