Unia Europejska może traktuje to jako spór o zachowanie procedur demokratycznego państwa prawa. Robi to w ten sposób dlatego, że nie widzi, a może nie chce widzieć innych, ważnych aspektów sprawy. Ten spór toczy się na obrzeżach prawdziwych problemów. One są ważne, ale one muszą służyć dobru człowieka - który jest pierwszym podmiotem praw - w taki sposób, by dawały gwarancje tożsamości religijnej i narodowej każdemu. Nie ma ważniejszej sprawy w życiu człowieka od tej, że każdy ma prawo być sobą.
Z obserwacji działań Unii w czasie polskiej przynależności do niej wynika, że Unia - choć nie ma do tego uprawnień traktatowych - narzuca Polsce i innym krajom myślącym podobnie jak wielu z nas pewien sposób patrzenia na świat, a zwłaszcza na człowieka i jego prawa, coś, co dramatycznie odbiega od wiary, przekonań i tradycji polskiego społeczeństwa. Mamy w Polsce wszystkie problemy Europy, a nawet świata, ale nie musimy kierować się wskazówkami jakiejś unijnej administracji, która narzuca nam procedury postępowania wobec tych niezmiernie ważnych przypadków, wiedząc, że nie wolno do nich stosować procedur, bo są to sprawy związane z przekonaniami, wiarą religijną i systemem etycznym, który wierzących obowiązuje w sumieniu. Atak na ludzkie sumienie jest zamachem na ten element człowieczeństwa, za który każdy z nas bierze odpowiedzialność i na którym to człowieczeństwo buduje.
Wolność człowieka zasadza się na tym, że ma on prawo do myślenia i postępowania według własnych przekonań. Jesteśmy chrześcijanami i mamy podstawowe prawo do tego, by istnieć i działać według wskazań naszej wiary. Przed rokiem, w Strasburgu, w rozmowie z posłanką Parlamentu Europejskiego, socjaldemokratką, usłyszałem narzekanie na to, że Unia zajmuje się ciągle sprawami ideologicznymi, które traktatowo są kompetencją państw członkowskich. Widocznie coś w tych poczynaniach Unii zawodzi, jest jakaś ukrywana tendencja do zdominowania ideologią liberalnego państwa prawa poglądów i poczynań także demokratycznych, ale nie aż na tyle liberalnych, które pasowałyby do wizji państwa bez Boga i bez moralności.
Stwórzmy w Unii przestrzeń prawdziwie demokratyczną, która pozwoli nam chrześcijanom i innym, deklarującym się ateistami, poszukującymi, sceptykami, nazywać sprawy po imieniu, cieszyć się własną tożsamością religijną i narodową, wypracować, mimo różnic, wnioski ukazujące drogę ku tworzeniu przez wszystkich wspólnego dobra.