Rozmiary tej afery przerosły najodważniejsze prognozy. Trudno nadążyć z aktualizacją wykazu nazwisk zdyskwalifikowanych sportowców i medalowej klasyfikacji imprezy w czarnomorskim kurorcie. Cztery lata temu Rosjanie ją wygrali, dziś są już na czwartym miejscu: z 33 krążków stracili 11, w tym cztery złote, w sumie zbanowano już 25 reprezentantów „Sbornej”. A to jeszcze nie koniec.
Kula śniegowa, która zaczęła się toczyć od zeznań Grigorija Rodczenkowa, dyrektora moskiewskiego biura antydopingowego i szefa laboratorium w Soczi (początki tej historii pokazane są w niezwykłym filmie dokumentalnym „Ikar”), Mutkę oczywiście ominęła. Rosjanie, z Władimirem Putinem na czele, tradycyjnie wypierają się wszystkiego i grają w swoją grę, którą roboczo nazwijmy cytatem z „Misia”: „Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi”. Skompromitowanego polityka i działacza bez obciachu wypychają do pierwszego szeregu na jeszcze mocniej eksponowanym odcinku i śmieją się w kułak. I nie ma kto pogrozić im palcem. A na pewno nie zrobią tego ludzie z FIFA, sami nieudolnie próbujący rozliczyć afery korupcyjne we własnej organizacji.
Dzisiejszy werdykt MKOl będzie miał więc znaczenie również symboliczne. Każde inne rozwiązanie niż wyrzucenie Rosji z koreańskich igrzysk będzie zwycięstwem Mutki.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska