- W ciągu ostatnich godzin wiele komitetów kontaktowało się z nami. Mówili nam, że jeśli nie rozważymy ponownie naszej decyzji, to będzie to miało poważne konsekwencje. Szybko eskalująca sytuacja postawiła nas teraz w wyjątkowym położeniu - powiedział Andrew Parsons. Jeszcze w środę przekonywał, że IPC nie może narażać się na proces w niemieckich sądach, bo komitet podlega jurysdykcji wymiaru sprawiedliwości w tym kraju.
Nieoficjalnie wiadomo, że Ukraina miała dzisiaj ogłosić wycofanie się z igrzysk paraolimpijskich, a to samo w ślad za nią miała uczynić polska ekipa przy pełnym wsparciu zawodników. Po tym, jak IPC ugięło się pod presją, prezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego Łukasz Szeliga skomentował na Twitterze: Jedyna słuszna decyzja.
Kilkanaście godzin wcześniej prezes opublikował na YouTubie oświadczenie, w którym potępił środową decyzję międzynarodowego komitetu. Pierwotnie pozwolono bowiem startować sportowcom z Rosji i Białorusi jako uczestnikom "neutralnym". Parsons przekonywał, że nałożono "najsurowszą możliwą karę". W czwartek przyznał nieoficjalnie, że wiele rządów wywierało na niego presję za kulisami, by zmienił decyzję.
Igrzyska paraolimpijskie w Pekinie rozpoczną się 4 marca i potrwają do 13 marca. Do Azji udało się ośmioro polskich zawodników. Sportowcy będą walczyć o 78 kompletów medali w sześciu dyscyplinach. Transmisje telewizyjne przeprowadzi Polsat. Ceremonia otwarcia odbędzie się w piątek.
Zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie okiem naszego fotorepo...
