Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa stadniny. Odpowiedź na polemikę UMK

Redakcja
Gazeta Krakowska
Wszystkie informacje zawarte przeze mnie w tekście „Stadnina znika z Prądnika” i „Koni i centrum ogrodniczego żal” z 11 października są prawdziwe. Nie wprowadziłam czytelników w błąd poprzez "niewykorzystanie odpowiedzi urzędników", gdyż nijak się one miały do opisywanego przeze mnie.

Urzędnicy odpowiedzieli na te pytania, na które uznali za stosowne, kluczowe kwestie: dlaczego dzierżawa nie została przedłużona, jakie mają plany wobec terenu, czy chcą go sprzedać, pod jakie funkcje - pozostawili bez komentarza. W niektórych przypadkach odpowiedzi w ogóle nie odnosiły się do zadanego pytania. Nie widzę sensu podawania informacji, które nic do sprawy nie wnoszą.

"Wbrew temu co czytamy w artykułach, umowa dzierżawy nieruchomości zawarta 26 lutego 2015 r. na okres od 30 grudnia 2014 r. do 30 grudnia 2017 r. nie została wypowiedziana". Nigdzie w tekście nie napisałam, że umowa została wypowiedziana. Jeśli jest inaczej, proszę wskazać konkretny fragment.

Nie rozumiem też, która podana przeze mnie w tekście informacja jest nieprawdziwa?

Urząd nie przedłużył firmie dzierżawy na kolejne 30 lat, o co Polsad wnioskował, a jedynie na trzy lata, czyli do końca 2017 r. I takie są fakty. Później gmina zaproponowała jeszcze Polsadowi kilka dodatkowych miesięcy. O czym napisałam w tekście. I tutaj też nie ma sprzeczności z tym, że napisałam, że umowa dzierżawy nie została przedłużona. Bo nie została. Obowiazuje do końca roku. Urzędnikom chodzi chyba o to, że nie dość podkreśliłam, że rozmowy jeszcze trwają. Sami jednak nie mają pewności, czy dzierżawca nadal chce wynajmować teren, bo w polemice piszą, że "Wydział Skarbu Miasta 12 października wystąpił pisemnie do spółki POLSAD o potwierdzenie woli dalszej dzierżawy zajmowanego terenu". I czekają na jego stanowisko.

Tymczasem Polsad w zasadzie podjął już decyzję o zakończeniu działalności w tym miejscu. W związku z niepewną przyszłością firma zaczęła rozsprzedawać swój majątek (większość koni, asortyment sklepu ogrodniczego zostało wyprzedane), nie inwestowała pieniędzy w remonty, rozbudowę stadniny, wymianę koni w sytuacji gdy nie miała pewności, czy poniesione nakłady się zwrócą. Te kilka miesięcy proponowane przez urzędników to zbyt krótki okres dla firmy, która swoją działalność, wydatki musi planować z dużym wyprzedzeniem.

Oczywiście decyzję zawsze można zmienić. I być może tak się stanie po środowej rozmowie na którą została zaproszona prezes firmy (o ile zostaną jej zaproponowało lepsze niż dotychczas warunki, czyli dłuższy okres dzierżawy). Wygląda bowiem na to, że od kiedy sprawa stadniny zyskała rozgłos i odkąd w jej obronie stanęli mieszkańcy (1500 osób podpisało petycję, by konie zostały na Prądniku Czerwonym) urzędnicy postanowili wrócić do tematu...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska