Radna PO Marta Patena przyznała, że została zasypana mailami z apelem, aby sporny teren na Zakrzówku przegłosować jako zielony, w całości (urzędnicy planują podzielić go po połowie na zabudowę i zieleń). Odpisała na kilkadziesiąt maili. Otrzymała odpowiedzi od wielu osób, które stwierdziły, że żadnego apelu do radnej nie wysyłały. A tylko podpisywały petycję stworzoną przez protestujących przeciwko zabudowie. Radni są oburzeni. Podejrzewają, że ktoś naruszył ustawę o ochronie danych osobowych i podszył się pod mieszkańców. Radni zamierzają sprawę zgłosić do prokuratury.
Każdy kto wysyła emaila może go podpisać dowolnym innym adresem. Tak tradycyjnie działa poczta elektroniczna. Adres nadawcy, który widzisz w swojej skrzynce może być łatwo zmieniony i powinien być traktowany z przymrużeniem oka. Jeśli chcesz być pewny, że email pochodzi od osoby, która jest wskazana jako nadawca, musisz poprosić nadawcę o podpisanie go elektronicznie (S/MIME).
Co prawda większość obecnie dostępnych usług, typu gmail itd, ograniczają możliwość takiej zmiany nadawcy, ale technicznie, na poziomie protokołu, wciąż taka podmiana jest możliwa.
Na szczęście taka podmiana nie jest niezgodna z prawem, ponieważ jest niezwykle przydatna. Na przykład: użytkownik X wykonuje akcję w systemie HR-owym, zatwierdzając raport wydatków innego użytkownika (Y). Y dostaje maila z notyfikacją wykonania zmian przez X i mail ten w nadawcy ma podanego użytkownika (X) dzięki temu Y może od razu skontaktować się z X, po prostu odpowiadając na email z notyfikacją.
K
Krakowianka z Kazimierza
Dziwię się Radnym, których wybraliśmy my mieszkańcy, że sprzedają Zakrzówek dla zabudowy. Jestem za pomysłem "Modraszka" aby się złożyć i wykupić Zakrzówek, aby był własnością mieszkańców, a nie Radnych i prywatnych właścicieli. Zakrzówek powinien być zadbany, ale nie zabudowany
A
Ala
To jakaś prowokacja będąca przykrywką dla tej afery z planem dla Zakrzówka i studium aby odwrócić uwagę mieszkańców i poderwać autorytet tych, którzy domagają się ochrony przyrody.
c
czereśnik
Prawdopodobnie podpisanie apelu w sieci skutkowało automatycznym wysłaniem emaila. Trudno tu mówić o podszywaniu się: przecież człowiek podpisał apel i tę samą (jak mniemam) treść apelu z tym samym podpisem otrzymali radni. Dość często spotyka się automaty działające w ten sposób.
Pytanie, które ewentualnie można zadać, to czy użytkownicy byli informowani podczas podpisywania apelu, że ich adres emailowy zostanie ujawniony (przesłany radnym).
Druga sprawa, to dewaluacja akcji tego typu: im więcej automatów wysyłających treść petycji tym większa szansa, że zostaną zignorowane. Trzeba z tego korzystać oszczędnie.