Czytaj też: Cracovia - Jagiellonia. Kibice dali o sobie znać [ZDJĘCIA]
Poniedziałek, godz. 13.15. Przed salą rozpraw czeka grupa młodych, krótko ostrzyżonych mężczyzn. To kibice Jagiellonii Białystok. Na korytarzu pełno funkcjonariuszy policji w mundurach i po cywilnemu. Chwilę później pojawiają się kolejni kibice, niektórzy w kajdankach, w policyjnej asyście.
Rozprawy o przestępstwo i wykroczenie toczą się równolegle. Mężczyźni oskarżeni są o to, że wtargnęli na stadion przy ul. Kałuży, a po zakończonym meczu, mimo wezwań służb porządkowych, nie chcieli go opuścić.
18 z 21 pseudokibiców zostało oskarżonych o wdarcie się na stadion. Dziewięciu dobrowolnie poddało się karze. Sąd wymierzył siedmiu z nich karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu. Pięciu mężczyzn ma dozór kuratora. Wszyscy dostali karę grzywny i zakaz uczestniczenia w imprezach masowych. Wkrótce zapadną decyzje w sprawie pozostałych.
21 mężczyzn oskarżono również o to, że nie chcieli opuścić stadionu. Nie przyznali się do winy. Sąd odroczył rozprawę na marzec, by zapoznać się z zapisem monitoringu.
- Na mecz przyjechało ponad 350 kibiców Jagiellonii, wszystkich legitymowaliśmy - relacjonował jeden z zeznających w sprawie policjantów. - 100 nie zostało wpuszczonych, nie było ich na liście, jaką dostajemy od organizatora, część czekała na weryfikację, niektórzy byli pod wpływem alkoholu...
- No nie, panie sędzio, co to za brednie, wałek - buntowali się oskarżeni.
Z ustaleń policji wynika, że mężczyźni sforsowali ogrodzenie i wdarli się na sektor J. Po zakończonym meczu, mimo wezwań służb porządkowych, nie chcieli opuścić stadionu. Wycofali się dopiero, gdy zobaczyli policję.
- Dziś przestępstwo, jutro kara. To wyjątkowy w Polsce przypadek - uważa Jerzy Dziewulski, były poseł i antyterrorysta. - Na tę wyjątkową sprawność w osądzaniu pseudokibiców składa się działanie policji, która ujęła bandytów, i prokuratury. Ten końcowy etap - kara wymierzona przez sąd - jest jednak najważniejszy. To on decyduje, jaki mamy obraz systemu bezpieczeństwa w Polsce.
Dziewulski zauważa, że działanie krakowskiego sądu ma też wymiar profilaktyczny. - To informacja dla chuliganów, że jak zrobią rozróbę, kolejnego meczu już nie obejrzą - mówi Dziewulski. - A im jednak bardzo zależy, aby rozgrywki oglądać. Jestem zachwycony działaniem sądu. I myślę, że wziął on pod uwagę opinię publiczną przed Euro - dodaje.
Zdaniem prof. Marka Chmaja, prawnika konstytucjonalisty, tak szybko wymierzona kara spełnia kilka funkcji. - Po pierwsze oddziałuje na sprawcę. Po drugie - na innych potencjalnych chuliganów. Zaspokaja też społeczne poczucie sprawiedliwości. Ludzie oczekują, że powołane do tego służby będą strzec porządku publicznego. Zwykle postępowania ciągną się latami. A tu mamy akcję i szybką reakcję.
Jak podkreśla prof. Zbigniew Nęcki ważne są też względy psychologiczne tak szybkiego działania. - Kara jest najskuteczniejsza, gdy zostaje wymierzona natychmiast po przestępstwie - tłumaczy. - Czytelny wtedy jest związek między zdarzeniem a konsekwencjami. Ukarany unika podobnych zachowań. Nie mniej ważna jest nieuchronność kary. Wielu złoczyńców zakłada, że unikną konsekwencji. A tu sąd pokazuje, że nie będzie się dłużej z nimi patyczkował.
Wybierz Wpływową Kobietę Małopolski 2012 Zobacz listę kandydatek i oddaj głos!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!