Mateusz Cholewiak w Stali grał dawno, odszedł ponad sześć lat temu, ale doczekał się pożegnania z honorami. Prezes Jacek Klimek przed tym meczem wręczył mu paterę i pamiątkową koszulkę, numerem przypominającą o tym, że w mieleckim zespole rozegrał 109 spotkań. A piszemy o tym, żeby wyjaśnić, dlaczego w 23 minucie piłkarz w bardzo stonowany sposób fetował zdobycie gola. Pierwszego gola strzelonego w 2024 roku w ekstraklasie, gola dającego prowadzenie Puszczy.
- Dziękuję za ten prezent, nie spodziewałem się, było mi naprawdę miło - mówił Cholewiak w przerwie przed kamerą Canal+. Komentując przebieg pierwszej połowy stwierdził: - Nie przyjechaliśmy po to, żeby od początku prowadzić grę, staraliśmy się raczej dobrze bronić, czekaliśmy na swoją szansę i taka się trafiła - dodał skrzydłowy, który z 12 metrów oddał fachowy strzał po ziemi, tuż przy słupku.
Ta bramka padła dzięki działaniom pressingowym "Żubrów" i paru fajnym zagraniom na koniec akcji. Podanie do Cholewiaka z boku pola karnego wykonał Maciej Firlej - jedyny pozyskany zimą przez Puszczę zawodnik, którego trener Tomasz Tułacz wstawił do podstawowego składu.
Niepołomiczanie w pierwszej połowie mieli ledwie 29-procentowe posiadanie piłki, piłkarzom Stali odnotowano 390 podań, podczas gdy gościom 109. Te liczby wiele mówią o obrazie gry, a Stal miała okazje, by ukłuć rywali. Jeszcze przy 0:0. W 10 min, po świetnej robocie Ilji Szkurina, do strzału doszedł Krystian Getinger, ale piłka została zablokowana. A pięć minut potem, gdy Koki Hinokio dobrym podaniem obsłużył Macieja Domańskiego, pod bramką Puszczy się zakotłowało - po kopnięciu piłki przez Domańskiego odbił ją Oliwier Zych, a dobitkę Alvisa Jaunzemsa zgasił Konrad Stępień.
Zych - przy nim się zatrzymajmy. Tomasz Tułacz to jego uznał za bramkarza numer 1 w tym momencie. Na ławce usiadł Kewin Komar, pierwszy raz uczestniczący w meczu ekstraklasy od 26 sierpnia, od dnia tego nieszczęsnego festynu... Na ławce przesiedzieli to spotkanie także dwaj nowi w Puszczy, Ioan-Calin Revenco i Thiago.
Oliwier Zych w 30 min poradził sobie z "główką" Berta Esselinka, w 38 min, po świetnym dośrodkowaniu Jaunzemsa, naciskany przez Piotra Mrozińskiego Szkurin zagłówkował w ziemię, a futbolówka po tym soczystym "koźle" przeleciała nad bramką. "Żubry" odpowiedzią przypomniały, że są piekielnie groźne przy stałych fragmentach - w finałowej fazie akcji Artur Craciun głową skierował piłkę do Stępnia, ten huknął pod poprzeczkę, a Mateusz Kochalski swoją interwencją uchronił Stal od utraty drugiej bramki.
Minęła przerwa, gospodarze od nowa ruszyli do ataków. Aktywna obrona Puszczy jednak działała. W 61 min obejrzeliśmy strzał Domańskiego zza pola karnego, rykoszet od Romana Jakuby zmienił kierunek lotu piłki, ale Zych wykazał się refleksem i chwycił futbolówkę nad swoją głową. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później naprawdę fajnie z dystansu uderzył Getinger, celował pod poprzeczkę, a golkiper Puszczy znów wykonał udaną interwencję.
W 68 min powinno być 0:2, Jakub Bartosz w sytuacji sam na sam nie zdołał jednak pokonać Kochalskiego.
Stal nie wyglądała szałowo, coraz mocniej zaczęło pachnieć zwycięstwem "Żubrów". Przyszła jednak 83 minuta, i wtedy zobaczyliśmy kunszt Szkurina. Piłkarz Grudnia w ekstraklasie po podaniu Piotra Wlazły przez pole bramkowe ograł Craciuna, następnie Mrozińskiego i strzelił tak, że przy bliższym słupku piłka wpadła do siatki gości.
To nie był jednak koniec. Remis dla Puszczy i tak nie był wynikiem złym, ale remisu tu było... W doliczonym czasie gry rzut wolny wykonał Maciej Domański, pod bramką głową na piłkę natarł Piotr Wlazło, no i uderzył ją tak, że po chwili z radości ściągnął z siebie koszulkę.
Stal Mielec - Puszcza Niepołomice 2:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Cholewiak 23, 1:1 Szkurin 83, 2:1 Wlazło 90+3.
Stal: Kochalski - Pingot, Matras, Esselink - Getinger, Wlazło, Santos (58 Strzałek), Jaunzems (78 Gerstenstein) - Hinokio (78 Meriluoto), Domański - Szkurin.
Puszcza: Zych - Mroziński, Craciun, K. Stępień, Jakuba - Siemaszko, Serafin (76 Stec), Walski, Hajda (74 Poczobut), Cholewiak (63 Bartosz) - Firlej (63 Tomalski).
Sędziowali: Jarosław Przybył (Kluczbork) oraz Radosław Siejka (Łódź) i Mikołaj Kostrzewa (Świdnik). Żółte kartki: Pingot (67, faul), Wlazło (90+4, zdjęcie koszulki po zdobyciu gola) - Zych (72, zwlekanie ze wznowieniem gry), Mroziński (90+2, faul).
