https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Staruszek przeżył dzięki czujności sąsiadki i strażakom

Paweł Chwał
Dominik Gąciarz i Tomasz Marta byli w Rychwaldzie po kilku minutach, wyposażeni m.in. w strażacką torbę medyczną
Dominik Gąciarz i Tomasz Marta byli w Rychwaldzie po kilku minutach, wyposażeni m.in. w strażacką torbę medyczną archiwum
Strażacy Dominik Gąciarz i Tomasz Marta z OSP Pleśna, nie zastanawiając się długo, ruszyli na ratunek umierającemu staruszkowi w Rychwałdzie. Tylko dzięki ich szybkiej i zdecydowanej interwencji mężczyzna przeżył, a karetka pogotowia mogła zabrać go do szpitala.

Czytaj też: W Tarnowie boją się strefy kibica na EURO 2012 [SONDA]

Poniedziałek, samo południe. Do drzwi domu samotnie mieszkającego, 76-letniego mieszkańca Rychwałdu puka sąsiadka. Kobieta przyniosła mu obiad i przyszła zabrać rachunki do zapłacenia na poczcie. Umówili się w tej sprawie dzień wcześniej. Ponieważ nie jest w stanie dostać się do środka wzywa na pomoc pracownicę socjalną GOPS-u, doglądającą staruszka.

- Mężczyzna w ostatnim czasie mocno podupadł na zdrowiu. Istniało realne niebezpieczeństwo, że mogło mu się coś stać - mówi Katarzyna Tryba, która po kilku minutach była na miejscu. Kobiety nie miały wątpliwości co do tego, że 76-latek znajduje się w środku. Świeciła się żarówka, a klucze były w drzwiach włożone od wewnątrz. Bezradne zadzwoniły na numer alarmowy 112.

Telefon odebrali strażacy, którzy od razu poinformowali o zdarzeniu pogotowie, a jednocześnie zaalarmowali kolegów z jednostki w Pleśnej. Pierwsi na dźwięk syreny odpowiedzieli Dominik Gąciarz i Tomasz Marta. Po chwili wspólnie z dwójką innych druhów siedzieli już w samochodzie ratowniczym, który zmierzał do Rychwałdu.

Chcąc dostać się do środka, musieli wyważyć drzwi. 76-latek leżał półprzytomny na podłodze, był mocno wyziębiony. - Tętno było ledwo wyczuwalne, a oddech bardzo płytki. Nie było z nim żadnego kontaktu. Jego stan wskazywał na zapaść krążeniową - mówi Dominik Gąciarz. 27-latek strażakiem jest od dziewięciu lat. Od czterech pracuje w PSP, wspierając jednocześnie - po służbie - ochotników z Pleśnej, gdzie mieszka. Tomasz Marta jest od niego młodszy, jeszcze się uczy.

Strażacy od razu zajęli się półprzytomnym mężczyzną, udzielając mu pierwszej pomocy. Przede wszystkim okryli go kocami, zapobiegając dalszemu wychładzaniu zziębniętego organizmu. - Jeszcze godzinę-dwie leżenia na podłodze i mężczyzna nie przeżyłby. Jego stan był tak fatalny - potwierdza Katarzyna Tryba. Zabezpieczonego przez strażaków mężczyznę zabrało do

Szpitala św. Łukasza pogotowie, które po kilku minutach przyjechało na miejsce. - Wszyscy strażacy, nawet ochotnicy, są w tym momencie przeszkoleni do tego, jak należy zachować się w takich sytuacjach. Potrafią prawidłowo wykonywać masaż serca i sztuczne oddychanie. Ratowanie życia ludzi należy do ich obowiązków - wyjaśnia Paweł Mazurek z tarnowskiej PSP.

Trwa plebiscyt "Superpies, Superkot!". Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

b
basia
zapisz się do straży a przekonasz się co to za ciężka praca.życzę ci abyś nie musiał korzystać z pomocy OSP
l
leliwita
o wykonywanej pracy można mówić w przypadku strażaków zawodowców. Dla ochotników mimo wszystko jest to zajęcie dodatkowe. Niekoniecznie musieli rzucić to co w danym momencie robili, kiedy rozległa się syrena, i jechać gdzieś, komuś na pomoc. Nie każdemu by się chciało. Dlatego tym bardziej trzeba pisać o takich postawach i chwalić je.
X
XXL
Sąsiadka mogła sobie wrócić do swojego domu i zająć się swoimi sprawami.... Strażacy mogli nie przyjechać szybko na takie wezwanie, mogli nie wyważać drzwi, bo przecież się nie paliło... Ci ludzie mogli nie zauważyć niczego, bo tak często się zdarza ,że ludzie nie widzą,lub nie chcą widzieć wielu rzeczy, nie robić sobie kłopotu,bo tak wygodniej. Teraz panuje znieczulica, więc trzeba chwalić takie postawy jak zachowanie sąsiadki tego pana i strażaków. Ja im gratuluję i zyczę że jak kiedyś oni będą potrzebowali pomocy , by byli blisko dobrzy ludzie którzy im pomogą. Panu w szpitalu życzę powrotu do zdrowia.
t
traugutt
Goscie po prostu wykonali swoja prace lub tez zadanie do ktorego byli przygotowani i wyposazeni przez podatnikow. Dlaczego wiec pisze sie o tym jako o wielkim wydarzeniu? Gdyby tak mylsec to nalezalo by napisac o kucharce ktora wydala talerz zupy przez dziure w scianie (okienko) w jakims barze mlecznym.
W kazdym przypadku ktos wykonal swoja prace, strazacy uratowali faceta bo to jest ich praca a kkucharka wydala zupe nie rozlewajac jej i to tez jej praca.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska