Kiedy zauważył, że brygada remontowa burzy ścianę działową podtrzymującą jego podłogę, nieco się zdziwił, gdyż murarze pierwotnie nie zainstalowali metalowych podpór. Kiedy jednak dostrzegł , że jedyny piec kaflowy w mieszkaniu niebezpiecznie się wychylił od pionu, musiał zareagować.
- Zbliża się zima, a piec w każdej chwili może runąć - mówi Jerzy Leśniak. - Nie daj Boże, jak się rozleci, kiedy przechodzić będą koło niego moje małe dzieci. Nie wyobrażam też sobie, co by się stało, gdyby ciężki piec przełamał deski podłogi i przez strop runął na klientów banku.
Tym bankiem, jak mówi pan Jerzy, jest Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa im. Eugeniusza Kwiatkowskiego. Na potrzeby obsługi klientów SKOK wynajął dwa mieszkania od prywatnej osoby i przysposobił na lokal bankowy.
Z dwóch starych mieszkań powstała luksusowa sala. Tyle że nad nią jest drewniany strop, a wyżej mieszkanie należące do Cechu Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości. To właśnie mieszkanie wynajmuje od cechu rodzina państwa Leśniaków.
W cechu powiedziano nam, że z remontem budynku na cele bankowe cech nie ma nic wspólnego.
- Dziwię się, że Jerzy Leśniak poinformował media o pochylonym piecu - mówi wzburzona Katarzyna Kurowska, dyrektor regionu w SKOK Kwiatkowskiego. - Cech w sprawie pieca do nas się nie zwracał, ale ja osobiście dopilnuję tego, by firma przeprowadzająca remont na nasze zlecenie naprawiła piec.
Trzymamy za słowo!
