– Nie wyobrażam sobie, żebyśmy w tym momencie mieli ustąpić i zrezygnować z naszej akcji. Przedstawiliśmy swoje postulaty, teraz ruch jest po stronie rządu. Do tej pory nie doczekaliśmy się jednak żadnej reakcji – mówi Jolanta Zawistowicz, wiceprzewodnicząca Sekcji Oświaty Regionu Małopolskiego NSZZ Solidarność, jedna z uczestniczek protestu.
Pedagodzy z „S” spędzili w siedzibie krakowskiego kuratorium oświaty już cztery doby. W małej sali konferencyjnej śpią i jedzą posiłki. Akcja została zapoczątkowana przez małopolskich nauczycieli, dołączyli do niej jednak członkowie „S” z całego kraju. W czwartek pod Wawel przyjechali kolejni związkowcy ze Śląska, wcześniej w kuratorium pojawili się także nauczyciele z Pomorza, Wielkopolski oraz Mazowsza.
Łącznie kuratorium okupuje już 15 osób. Chętnych jest więcej, ale sala, w której „goszczą” związkowcy, nie jest w stanie pomieścić wszystkich.
Protestujący cały czas czekają na wizytę pod Wawelem premiera Mateusza Morawieckiego. Jak zapowiadają, nie opuszczą siedziby kuratorium do momentu, gdy szef Rady Ministrów pojawi się w Krakowie albo wyśle do stolicy Małopolski innego przedstawiciela rządu, upoważnionego do rozmów o ich postulatach. Przygotowują się również do zaostrzenia swojej akcji protestacyjnej. Decyzje w tej sprawie mają zapaść w przyszłym tygodniu.
Nauczyciele z „Solidarności” domagają się m.in. podwyżek swoich pensji. Chcieliby, żeby ich wynagrodzenia wzrosły o 15 proc. w tym roku i o 15. proc. w kolejnym. Łącznie ma to dać podwyżkę o ok. 1000 zł. Domagają się również wycofania się resortu edukacji ze zmian dotyczących zasad oceny pracy nauczycieli oraz wydłużonej ścieżki awansu zawodowego.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
WIDEO: Barometr Bartusia. Czy polscy pracownicy pracujący za granicą są zagrożeni?