Do ataku doszło między na odcinku dwiema stacjami metra, które biegnie wzdłuż Pól Elizejskich - Franklin D. Roosevelt i George V.
Napastnik zaczął strzelać z broni automatycznej do samochodu z funkcjonariuszami, zabijając jednego z nich.
Pierre-Henry Brandet, rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych potwierdził, że napastnik został zabity, dwóch innych policjantów znajduje się w bardzo ciężkim stanie. Powiedział też, że nikt z turystów będących wówczas na polach Elizejskich nie został poważnie poszkodowany. Może to oznaczać, że celem był atak na służby bezpieczeństwa, a nie to, aby zabić jak najwięcej osób.
Prezydent Francois Hollande, po pilnej naradzie z premierem Bernardem Cazeneuvem uzupełnił jednak, że jedna z przechodzących kobiet w momencie ataku została ranna.
Z nieoficjalnych źródeł wynika, że sprawca był znany policji, choć ministerstwo tego nie potwierdza.
Okolica została całkowicie zamknięta, choć krótko po zdarzeniu, gdy okazało się, że nie ma zagrożenia w dalszych miejscach ruch został wznowiony przy Łuku Triumfalnym.
W najbliższą niedzielę we Francji jest zaplanowana I tura wyborów prezydenckich. Francois Fillon i Marine Le Pen zawiesili na piątek swoją kampanię.
Do ataku od razu przystąpili politycy Frontu Narodowego. Florian Philippot, wiceszef partii i prawa ręka M. Le Pen, oskarżył rządzących o zbytnie uleganie terrorystom.
Na razie nie wiadomo, czy to był atak na tle terrorystycznym, choć służby bardzo poważnie biorą to pod uwagę. O tym, że mogło chodzić o terrorystę wspomniał też prezydent Hollande, nie podając jednak żadnych szczegółów.
WIDEO: 19.04.2017 Francja zwiększa środki bezpieczeństwa przed wyborami prezydenckimi. Zagrożenie zamachami
Źródło:FR M6