https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Superlach, czyli Superman z Beskidu Sądeckiego

Iwona Kamieńska
Elementarz małego Lacha, gdzie przewodnikiem-narratorem będzie Superlach, czyli lokalny odpowiednik Supermana, chce wydać sądeckie Stowarzyszenie na rzecz Badań i Dokumentacji Kultury "A Posteriori". Jeśli pomysłodawcom książeczki powiodą się starania o dotację (ubiegają się o nią w rządowym programie Fundusz Inicjatyw Obywatelskich), to mali mieszkańcy Sądecczyzny dostaną do rąk elementarz, który nauczy ich abecadła ziemi sądeckiej.

Superlach wytłumaczy, że elegancki kawaler powinien mieć w szafie portki z parzenicami i kaftan z włóczkowymi chwaścikami, a na wyjątkowe okazje ciosek zamiast krawata. Mała Laszka dowie się, że w jej garderobie nie może braknąć spódnicy - różowiaka, gorsetu wyszywanego koralikami i czerwonych korali.

W książce znajdą się też opowieści o kukiełkach (wypiekach od chrzestnych matek), majach (wierzchołkach drzew dekorowanych kolorowymi wstążkami i wystawianych przed domami dziewcząt w ich imieniny), święceniu ognia i wody w Wielką Sobotę, muzykujących herodach w czasie kolędowania.

- Chcemy przekonać, aby wracano do kształcenia dzieci, uwzględniającego wartości, jakie wpajano w czasach rodzin wielopokoleniowych - mówi Piotr Droździk, prezes stowarzyszenia "A Posteriori" i znany sądecki fotografik. - Kiedy pod jednym dachem mieszkali dziadkowie, rodzice i dzieci, było normą, że do najmłodszych trafiało mnóstwo wiedzy o tradycjach i obrzędowości regionu. Dziś brakuje tej regionalnej edukacji. Mamy nadzieję, że nasz elementarz trochę wypełni tę lukę.

Superlach z elementarza będzie bohaterem jak najbardziej współczesnym, bliskim każdemu dziecku, ale rozmiłowanym w tradycji.
- Wierzymy, że każdy mały czytelnik zechce się z nim zaprzyjaźnić i przebyć ciekawą podróż przez fabułę - dodaje Droździk.

Książka ma być przystępnie napisanym kompendium wiedzy o strojach, obrzędach, muzyce, kulturze i historii Lachów Sądeckich.
- Nasz wniosek o dotację na przygotowanie elementarza już pozytywnie przeszedł ocenę formalną komisji FIO. Czekamy teraz na ocenę merytoryczną - informuje Anna Zemek--Włodek, sekretarz stowarzyszenia.

Wspomnienia warte ocalenia

Stowarzyszenie na rzecz Badań i Dokumentacji Kultury "A Posteriori" powstało w Nowym Sączu w maju 2010 r. Działają w nim m.in. prof. Andrzej Szarek, Magdalena Kroh, Joanna Hołda, Jacek Kurzeja, Wacław Lechowicz, Karol Gąsienica-Szostak. Prócz starań o wydanie elementarza, stowarzyszenie stara się o postawienie w mieście pomnika Charakteru, upamiętniającego zasłużonych sądeczan. Inny projekt nosi nazwę "Nowy Sącz - historia osobista". Jego założeniem jest ukazanie dziejów Nowego Sącza przez historie mieszkańców. Efektem ma być album zawierający zdjęcia z rodzinnych archiwów i wspomnienia. Wydawnictwo poprzedzi wystawa plenerowa i cykl spotkań z bohaterami zebranych historii, ich krewnymi i świadkami opisywanych wydarzeń.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Prezes
W drugim komentarzu wkradł się błąd: jest 4 tys, a powinno być 6 tyś.
P
Prezes
W tym zajadłym komentarzu nie ma ani jednego słowa prawdy, pan który go napisał nie wie że dotacja z Urzędu miasta wyniosła 6 tysięcy a nie 40, to jednak jest różnica. Okres trwałości projektu to jeden rok, prawa autorski do albumu zgodnie literą projektu zostawały przy Stowarzyszeniu Aposteriori w związku z tym to właśnie Stowarzyszenie nimi dysponowało i mogło go dalej odsprzedać nie prowadząc działalności gospodarczej a pieniądze przeznaczyć na działalność statutową. Jasinie wielmożny pan który pisze te kłamstwa nie może przeboleć ze jeszcze ktos inny mógł wydać taki sam album i mało tego zrobić to zgodnie z litera obowiązującego prawa, czego nie można powiedzieć o nim. Plagiat naszego albumu wydał z pocztówek które są własnością Muzeum Okręgowego a sprawa już jest w sądzie.
z poważaniem i nie anonimowo Piotr Droździk Prezes Stowarzyszenia Aposteriori
P
Prezes
Dziwi mnie że można bezpodstawnie zarzucać komuś nieprawdziwe zarzuty, ale cóż taka jest cena demokracji. stowarzyszenie Aposteriori skorzystało z dotacji Urzędu miasta Nowego Sącza i dostało dofinansowanie w wysokości 4 tyś zł, zgodnie z projektem wydrukowało( dzięki sponsorom ) 700 sztuk albumu z czego całość nakładu zgodnie z litera prawa rozdysponowała BEZPŁATNIE na promocji. Zgodnie z literą prawa to stowarzyszenie jest właścicielem praw autorskich do wydawnictwa i po upływie okresu związanego z trwałością projektu możne nim dowolnie dysponować. Wiem że pewna osoba która w niedługim czasie dokonała plagiatu albumu JAŚNIE WIELMOŻNY..( włącznie z okładką) oraz przywłaszczyła ( ukradła ) pocztówki z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu nie może pogodzić się z myślą że ktoś wydał album ładniej i jeszcze rozdawał go, ale trudno.
C
Czytelnik
Ciekawe czy w przypadku elementarza prezes stowarzyszenia zastosuje ten sam mechanizm co w przypadku wydanej przez stowarzyszenie książki ze starymi pocztówkami z Nowego Sącza. Pierwszą wersję tej ksiąski pod tytułem "Nowy Sącz z kadru i pamięci" wydało właśnie stowarzyszenie korzystając obficie, w kwocie ok. 40 tys., z dotacji Urzędu Miasta Nowego Sącza i podległych mu spółek miejskich. Po paru miesiącach tą samą książkę po drobnym liftingu czyli po zmianie tytułu i okładki wydało już komercyjne wydawnictwo Goldruk. Książkę tą można kupić obecnie pod tytułem "Nowy Sącz na starej pocztówce". Do dziś mnie wiadomo w jaki sposób stowarzyszenie nie prowadzące działalności gospodarczej przeniosło prawa autorskie do Goldruku i czy przenosił je prywatnie prezes stowarzyszenie czy stowarzyszenie. I tak złe i tak nie dobrze. W przypadku gdyby prawa do książki przeniosło na Goldruk stowarzyszenie to nie mogło sprzedać książki, bo po pierwsze nie prowadzi działalności gospodarczej a po drugie książka korzystała z dotacji i też nie można jej sprzedawać. Jeśli prawa Goldrukowi sprzedał prezes stowarzyszenia do znaczy, że zawłaszczył prawa , które do książki ma stowarzyszenie. Komisja rewizyjna stowarzyszenia będzie mieć sporo do roboty. Być może w tym przypadku do pracy będzie musiał się wziąć i prokurator.
Nieudolny lifting jaki zastosowano wobec publikacji był potrzebny po to najprawdopodobniej do tego, żeby obejść przepisy.
To smutne, że tacy ludzie jak prezes stowarzyszenie a posteriori chcą edukować dzieci. A może dzieci to tylko parawan...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska