W pierwszej rundzie Olimpia/Beskid wysoko pokonała Sambor na jego terenie, tyle tylko, że wówczas wystąpiła w pełnym składzie.
Tym razem trener miejscowych Dusan Danis nie mógł skorzystać z usług Karoliny Szczurek, Agnieszki Leśniak i Karoliny Płachty.
Nie przeszkodziło to gospodyniom w objęciu prowadzenia, które w 9 min sięgnęło czterech goli (6:2).
W miarę upływu czasu gra zaczęła się wyrównywać.
Przyjezdne konsekwentnie odrabiały starty, a w 18 min zbliżyły się na odległość jednego trafienia (9:8).
Ostatnie fragmenty tej części zawodów należała wszak ponownie do MKS, który na przerwę schodził z pięciobramkową zaliczką.
Wydawało się więc, że druga polowa będzie już tylko potwierdzeniem przewagi gospodyń.
Tymczasem przewaga zaczęła topnieć, a w 54 min na tablicy wyświetlił się remis 26:26.
Sądeczanki odzyskały co prawda prowadzenie, by utracić je... po końcowej syrenie. Przyjezdne wyrównały bowiem z zarządzonego jeszcze w czasie gry rzutu karnego.
Jakby tych nieszczęść było mało, to Olimpia/Beskid straciła dwie kolejne zawodniczki. Poważnie wyglądających kontuzji nabawiły się Anna Kaliciecka i Kamila Szczecina (na zdjęciu).