Sylwester. Nowy Rok. Te dwa dni, wyjątkowe, choć powtarzające się corocznie, niezmiennie są w naszej świadomości oraz zwyczajach czasem podsumowań i pożegnań, a także planów i nadziei. Nadziei zawsze pełnych optymizmu, bo życzymy sobie dobrze, a mam cichą nadzieję, że także wszystkim wokół. Pożegnań niekoniecznie smutnych, bo w mijającym okresie najpewniej znajdziemy coś dobrego.
https://www.youtube.com/watch?v=6FGuxUGpKkM
https://www.youtube.com/watch?v=kROpugJzbtU&t=2s
Symbolem okresu zmiany kalendarzy są kolędnicy. Bardzo różni od szopki żywej lub lalkowej, przez tych z turoniem lub gwiazdą, po drabów w słomianych powrósłach i z kijami, którzy po wioskach wędrują rankiem w Nowy Rok. Wszyscy niosą jednak takie samo przesłanie. Żeby się darzyło.
Ja też życzę tego sobie i Czytelnikom. Dlatego wybrałem z archiwum zdjęcie kolędnicze. Takie sprzed dziesięcioleci. Na nim Stanisław Kozik z Brzyny w Beskidzie Sądeckim, który ze swoją kukiełkową szopka i swymi muzykującymi dziećmi, które teraz maja już swoje dzieci, jeździł trabantem po Sądecczyźnie, powiecie limanowskim. Całej Małopolsce a nawet Śląsku i ziemi Świętokrzyskiej. To jest ostatnie moje zdjęcie publikowane w papierowej i internetowej "Gazecie Krakowskiej". W internetowej dodaję jeszcze zdjęcia Kozików oraz ich szopki zrobione w ich rodzinnym domu wysoko w górach trzy dekady po tym pierwszym.
Znikam po trwającym lat 51 i pół romansie z moją "GK".
