Firma TransPołudnie jest gotowa zainwestować w Jarmutę. W latach 2009-2011 wykupiła 57 proc. terenu pod zaplanowaną górną i dolną stację kolejki linowej. Równolegle inwestor zaczął rozmowy z prywatnymi właścicielami działek, po których mieliby szusować narciarze lub na których miałyby stanąć budowle niezbędne dla tego przedsięwzięcia. Propozycje były różne: dzierżawa, wejście z działką do spółki albo sprzedaż.
Oferta 40 złotych za metr kwadratowy ziemi tylko rozjuszyła szczawniczan, ponieważ tyle płaci się za tereny rolne. Jak dowodzili, gdyby plan zagospodarowania zmienić tak, żeby działki były budowlane, a nie pod wyciąg narciarski, to mogliby wziąć nawet siedem razy więcej, czyli po 280 zł za mkw.
Wydawało się, że sytuacja jest patowa. Inwestor ma tylko część potrzebnej ziemi, która pozostaje niewykorzystana. Ale właśnie z przełomową ofertą na posiedzeniu rady miejskiej wystąpił burmistrz Grzegorz Niezgoda. Zaproponował wymianę w równym stosunku metr za metr ziemi na Jarmucie za miejskie grunty w Jaworkach.
- Warunkiem niezbędnym, aby ta oferta weszła w życie, jest zgoda wszystkich właścicieli działek i podpisanie przez nich porozumień dotyczących zamian - zastrzega burmistrz Niezgoda. - Wszystkim nam zależy na poprawie oferty zimowej Szczawnicy, a ciągle nie potrafimy dojść do porozumienia. Moja propozycja daje nadzieję, że jednak wyciąg na Jarmutę w przyszłości zaistnieje.
Niezgoda nie ukrywa obawy, że nie wszyscy zainteresowani wyrażą zgodę na zamianę ziemi.
Dodatkowo na ostatniej sesji rada miasta uchwaliła nowy plan zagospodarowania przestrzennego dla Jarmuty, w który wpisany został teren pod planowaną stację narciarską. Niemniej właściciele gruntów wciąż są nieufni.
- „Doceniamy gest pana burmistrza i akceptujemy propozycję wymiany metr za metr naszych działek” - napisali do rady. Deklarują wymianę działek, ale boją się, że znów nic z tego nie wyjdzie.
