https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szczepionki przywróciły nadzieję przedsiębiorcom w Krakowie i Małopolsce. Grono ostrożnych optymistów rośnie nawet w gastronomii

Zbigniew Bartuś
Rośnie odsetek optymistów w Małopolskim i krakowskim biznesie. Przedsiębiorcy najwyraźniej zakładają, że – dzięki masowym szczepieniom - w najbliższych miesiącach uda się zapanować nad pandemią, w efekcie czego zniknie większość restrykcji oraz innych czynników mrożących koniunkturę i paraliżujących lub utrudniających działalność gospodarczą.
Rośnie odsetek optymistów w Małopolskim i krakowskim biznesie. Przedsiębiorcy najwyraźniej zakładają, że – dzięki masowym szczepieniom - w najbliższych miesiącach uda się zapanować nad pandemią, w efekcie czego zniknie większość restrykcji oraz innych czynników mrożących koniunkturę i paraliżujących lub utrudniających działalność gospodarczą. Fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Po silnym jesiennym załamaniu nastrojów krakowskich i małopolskich przedsiębiorców końcówka 2020 r. przyniosła zdecydowaną poprawę opinii. Grono patrzących z optymizmem w najbliższą przyszłość wciąż nie jest wprawdzie większe od grona pesymistów, ale badania GUS sygnalizują szybki powrót nadziei. Ma to oczywisty związek z trwającymi w Polsce i świecie szczepieniami na COVID-19.

W grudniu 2020 najbardziej pozytywne oceny koniunktury formułowane były – co nie dziwi - przez prowadzących działalność w zakresie informacji i komunikacji, a najbardziej negatywne – przez firmy z sekcji zakwaterowanie i gastronomia. Jedynie w informacji i komunikacji wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury był dodatni, w pozostałych branżach przeważali czarnowidze. GUS zwraca jednak uwagę na gwałtowną poprawę prognoz na najbliższą przyszłość.

Małopolscy przedsiębiorcy najwyraźniej zakładają, że – dzięki masowym szczepieniom - w najbliższych miesiącach uda się zapanować nad pandemią, w efekcie czego zniknie większość restrykcji oraz innych czynników mrożących koniunkturę i paraliżujących lub utrudniających działalność gospodarczą.

Jak nam się wiedzie i jak długo możemy przetrwać

GUS tradycyjnie zapytał małopolskich przedsiębiorców, jak pandemia wpływa na funkcjonowanie ich biznesów. Pod koniec roku całkowity brak negatywnych skutków meldowało 11 proc. firm budowlanych, 6 proc. w handlu hurtowym, mniej niż 5 proc. w usługach i przetwórstwie przemysłowym oraz 3,6 proc. w handlu detalicznym. Na nieznaczny wpływ wskazało aż 69 proc. przedsiębiorców z branży budowlanej i prawie 60 proc. w przetwórstwie oraz ponad połowa w handlu hurtowym. O „poważnych skutkach” mówili najczęściej kupcy zajmujący się detalem (57,3 proc.), jednocześnie aż 26,3 proc. hurtowników przyznało, że stan pandemii zagraża stabilności ich firm (w przetwórstwie przemysłowym – 3,6 proc.).

Ponad jedna trzecia pracowników usług pracowało w grudniu zdalnie. W handlu detalicznym było to 29 proc., w hurtowym – 17,4, przetwórstwie 10,4 proc., a w budownictwie – 3 proc. Da się przez teamsa czy zooma prowadzić warsztaty i księgowość oraz handlować, ale domu się nie zbuduje…

W ankiecie przedsiębiorcy stwierdzili zgodnie, że grudzień był dla nich zły – gorszy nawet niż (fatalny przecież) listopad: w budownictwie szacowany przez właścicieli firm spadek zamówień przekroczył 7 proc., w przetwórstwie przemysłowym – 11 proc., w handlu hurtowym – 15 proc., w usługach – 16 proc., a w detalu – 21 proc. Ponad połowa menedżerów spodziewała się nasilenia zatorów płatniczych (nieznacznych, poważnych lub nawet zagrażających istnieniu biznesu) – najmniej w budownictwie (42 proc.) i przemyśle (46 proc.), a najwięcej w handlu detalicznym (ponad 72 proc.) i hurtowym (blisko 63 proc.). Wszyscy – z wyjątkiem sektora usług – przewidywali też spadek zatrudnienia w swoich firmach – średnio o 1,5 proc. (usługi prognozowały wzrost o 2,8 proc.).

Na kluczowe pytanie „ile twoja firma jest w stanie przetrwać, jeśli bieżące działania i ograniczenia powzięte w celu zwalczania koronawirusa przez władze państwowe w Polsce (ale także wynikające z działań innych krajów, np. w zakresie ruchu granicznego) utrzymywałyby się przez dłuższy czas” co dziesiąty przedsiębiorca odpowiedział, że „około miesiąca” lub „mniej niż miesiąc”. Widać tu jednak wielkie różnice: w handlu hurtowym takiej odpowiedzi nie wybrał nikt, a w detalicznym – 12,7 proc. firm, zaś w usługach nawet 14,6 proc. (w budownictwie 11,2 proc.). Przeżycie powyżej 6 miesięcy deklarowały najczęściej firmy z sektora przetwórstwa przemysłowego (48,8 proc.) oraz handlu hurtowego (44 proc.) i budownictwa (36,7 proc.).

Prognoza na rok 2021: światełko w tunelu

Jako się rzekło, małopolscy przedsiębiorcy w zdecydowanej większości oceniają obecną koniunkturę jako złą, natomiast coraz więcej z nich przewiduje poprawę w najbliższym czasie. W prawie wszystkich sektorach, nawet w zakwaterowaniu i gastronomii, GUS odnotował wzrost odsetka optymistów. Wyjątkami są: budownictwo i transport.

Przypomnijmy, że wskaźnik klimatu koniunktury na poziomie „zero” oznacza równowagę między optymistami a pesymistami. Niestety, w żadnej branży nie przybrał on pod koniec 2020 r. wartości dodatniej, niemniej jednak – przedsiębiorcy najwyraźniej dostrzegli światełko w tunelu.

W zakwaterowaniu i gastronomii wskaźnik wzrósł z najbardziej katastrofalnego w dziejach minus 97,2 (minus 100 oznaczałoby brak jakiegokolwiek optymisty) do minus 68; warto wspomnieć, że w grudniu 2019 r. wskaźnik ten wynosił plus 43,5, co oznaczało gigantyczną przewagę optymistów nad pesymistami. To obrazuje, jak silnego wstrząsu doświadczył ów ważny dla Krakowa i Małopolski sektor i jak trudne będzie tutaj przywracanie tzw. normalności.

W handlu detalicznym wskaźnik prognostyczny wzrósł z minus 46,6 do 32,3, w przetwórstwie przemysłowym z minus 25,9 do minus 11,6, w handlu hurtowym z minus 29,4 do minus 26,3. Powiększyła się natomiast przewaga pesymistów w budownictwie (lekkie pogorszenie wskaźnika z minus 32,6 do minus 33,5; przed rokiem wynosił on minus 8,5) oraz transporcie i gospodarce magazynowej (z minus 21,7 do minus 33,3). Tu potrzebny jest jednak komentarz: w grudniu 2019 wskaźnik dla transportu wynosił minus 50, czyli był jeszcze gorszy niż w grudniu 2020.

PMI w Polsce i Europie – w górę!

Najświeższe odczyty indeksu PMI (wskaźnika aktywności finansowej menedżerów nabywających różnego rodzaju dobra i usługi; tworzy go Markit Group) pokazują, że polscy przedsiębiorcy i zarządzający pozostają nadal bardziej pesymistyczni niż ich koledzy na zachodzie UE.

Indeks PMI dla sektora przemysłowego w Polsce wzrósł w grudniu z 50,8 do 51,7 (pamiętajmy, że wartości powyżej 50 pkt. sygnalizują wzrost aktywności ekonomicznej w badanym sektorze, a poniżej - spadek). To trochę wyżej niż prognozowano. Markit komentuje, że polepszył się wskaźnik nowych zamówień – przede wszystkim z Europy i z Azji, wskaźnik zapasów pozycji zakupionych i wskaźnik czasu dostaw.

Dla porównania w przemyśle niemieckim PMI osiągnął poziom 58,6, a średnia dla państw strefy euro wyniosła 55,5. Wiadomo jednak, że zestawienie odczytów PMI rozjeżdża się mocno z faktycznymi wynikami gospodarki i poszczególnych firm (pokazywanymi choćby w statystykach GUS i raportach NBP): polscy przedsiębiorcy są pesymistami, ale summa summarum osiągają lepsze wyniki niż mogłoby wynikać z przedstawianych przez nich opinii na temat bieżącej sytuacji oraz prognoz. Polski Instytut Ekonomiczny szacuje, że w grudniu 2020 produkcja przemysłowa w Polsce mogła wzrosnąć nawet o 9,5 proc., choć nasi przedsiębiorcy sugerowali w prognozach spadki…

Polski Instytut Ekonomiczny komentuje to tak: „Przemysł radzi sobie wyraźniej lepiej niż na wiosnę - bieżące restrykcje hamują aktywność w znacznie mniejszym stopniu niż w branżach usługowych. Dlatego spodziewamy się też, że w ciągu kwartału nastroje przedsiębiorców zaczną się poprawiać podobnie jak ma to miejsce w zachodnich gospodarkach. Prognozujemy, że produkcja przemysłowa będzie notowała stabilny wzrost w całym pierwszym kwartale 2021 roku”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zbigniew Rusek

Wiele prac NIE da się przeprowadzić zdalnie. Nie da się zdalnie naprawić kranu, spłuczki, kaloryfera, piecyka łazienkowego, gniazdka elektrycznego, oświetlenia. Nie da się odnowić starego stołu, kredensu, uszyć garnituru, naprawić butów. Nie da się wyleczyć zęba, przeprowadz8ć operacji chirurgicznej, zdiagnozować i wyleczyć np. zapalenia ucha, wykonać RTG, USG, czyli prac, które są o wiele bardziej potrzebne, niż zas... (wulgaryzm) przybijanie pieczątek i przekładanie papierów (z pracy biurowej nie ma pożytku).

m
malek

Ludzie są zdumiewająco naiwni. Gospodarkę można było odblokować już dawno temu, nie tworząc zagrożeń rozwoju epidemii. Ale władze tego nie zrobiły. Dlaczego? No właśnie. Do końca czerwca na świecie stwierdzono 10.3 mln przypadków covid-19, a do tej pory - od początku epidemii - stwierdzono 2325 przypadków, które były lub mogły być ponownymi zakażeniami tych, co już chorowali. Gdyby nawet wszystkie faktycznie były reinfekcjami i dotyczyły osób chorujących w pierwszej połowie roku, to by i tak znaczyło, że przechorowanie dało odporność na minimum 6 miesięcy 99.98% osób. Tych, którzy przeszli covid jest w Polsce oficjalnie 1.09 mln, a w rzeczywistości - jak twierdzą eksperci - pewnie koło 10 mln, czyli ponad 1/4 społeczeństwa. Dla tych ludzi gospodarka mogła już dawno normalnie funkcjonować, bo prawdopodobieństwo że w tej grupie jedna osoba mimo wszystko nieodporna będzie powtórnie zakażona i trafi na drugą nieodporną, jest praktycznie pomijalne. Tymczasem nie zrobiono nic. Tematu w ogóle nie ma. A za 3 miesiące takich ludzi będzie ponad 50%. Ze szczepieniami, czy bez.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska