Anna Kmiecik codziennie przychodzi na budowę. Ten widok sprawia, że koszmar lutowego poranka powoli odchodzi w zapomnienie. - Z radością obserwują jak mury rosną. Nie możemy się doczekać kiedy będziemy mogli tu zamieszkać - opowiada kobieta.
Pół roku temu Kmiecikowie przeżyli wielki dramat. Ich stary, drewniany dom spłonął dosłownie jak zapałka. Z ogarniętych pożarem pomieszczeń musieli uciekać w tym, co akurat mieli na sobie. - Pozostały mi wtedy jedne spodnie i skarpetki. Nawet butów nie zdążyłem założyć - wspomina dziś Stanisław Kmiecik.
Dobrze, że przeżyliśmy
Do wspomnień z tamtych dramatycznych chwil wracają niechętnie. - Chcemy o tym koszmarze jak najszybciej zapomnieć - mówi ściszonym głosem Anna Kmiecik. Razem z mężem z płonącej pułapki uratowali się, wybijając okno w pokoju. 82-letnią panią Irenę udało się wyprowadzić przez boczne drzwi.
Poza domem był wtedy Roman Kmiecik, który poszedł zrobić zakupy. Gdy wrócił , próbował gasić płomienie wiadrem z wodą. Na nic się to jednak zdało, a pan Roman doznał jedynie poparzeń rąk.
Po kilku minutach na miejsce pojawili się strażacy. Akcja gaśnicza trwała kilka godzin. Uczestniczyło w niej dziesięć zastępów straży. Utrudniał ją 20-stopniowy mróz oraz problemy z dostawą wody do gaszenia. Dom znajduje się bowiem około 700 metrów od najbliższej drogi asfaltowej.
Sąsiedzi i gmina pamiętali
Stanisław, jego żona Anna, ich nastoletni synowie Marcin i Mateusz oraz brat Roman i 82-letnia seniorka nie zostali jednak bez pomocy. Z pomocą natychmiast pospieszyli sąsiedzi oraz samorząd gminy Szerzyny. Rodzinie przekazywano ubrania, środki czystości i wszelkie inne rzeczy, niezbędne do codziennego życia.
Dach nad głową znaleźli najpierw w domu udostępnionym przez sąsiada. Później cała rodzina została przekwaterowana do mieszkania po zmarłej mieszkance Szerzyn. Przygotowała je specjalnie dla nich gmina.
- Brakuje w nim co prawda łazienki z prawdziwego zdarzenia czy centralnego ogrzewania, ale cieszymy się, że w ogóle mamy jakiś dach nad głową - zaznacza Anna Kmiecik.
Marzenia się spełniają
Jest jednak duża szansa na to, że już niebawem cała rodzina zamieszka w swoim nowym domu. Dzięki zaangażowaniu wielu ludzi, budynek powstaje tuż obok miejsca, gdzie stał spalony dom.
- Rozpoczęliśmy budowę w lipcu. W bieżącym tygodniu chcemy już zakończyć prace związane z położeniem dachu - opowiada Grzegorz Gotfryd, wójt gminy Szerzyny. Tempo jest imponujące, a samorządowiec ma nadzieję, że do końca września uda się zrealizować roboty wykończeniowe oraz montaż wszystkich instalacji.
- Chcemy, aby z początkiem października rodzina mogła się już wprowadzać do nowego domu - zaznacza.
W budowę aktywnie włączają się również sami Kmiecikowie. Pan Stanisław z bratem Romanem na budowie spędzają całe dnie. - Pracujemy do ciemnej nocy, ale robimy to z przyjemnością, bo sami chcemy jak najszybciej zamieszkać w nowym miejscu - przyznaje z uśmiechem pan Stanisław.
Każdy może jeszcze pomóc
Krótko po pożarze domu Kmiecików ruszyła zbiórka pieniędzy na budowę nowego budynku dla pogorzelców. Do chwili obecnej zebrano 92 tysiące złotych. Z pomocą przyszli też przedsiębiorcy, którzy przekazują swoje produkty i usługi nieodpłatnie lub z dużą obniżką cenową.Na wykończenie domu wciąż jednak brakuje jeszcze pieniędzy. We wrześniu przeprowadzona zostanie kolejna zbiórka publiczna. Pieniądze można również wpłacać na uruchomione przez gminę konto: Bank Spółdzielczy w Pilznie o/Szerzyny Nr 51 9477 1011 0051 5490 2000 0350 z dopiskiem: „Pomoc poszkodowanym w pożarze”.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Pierwsze powołania Jerzego Brzęczka