https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szkoły w Krakowie przerzedzone. Nauczyciele chorzy i na kwarantannach. Będzie szkolny lockdown?

Małgorzata Mrowiec
Piotr Krzyżanowski
Pokoje nauczycielskie, ale i portiernie szkół zaczynają świecić pustkami? Na to wygląda. Według danych Związku Nauczycielstwa Polskiego, na początek tego tygodnia w Krakowie 194 pracowników szkół w Krakowie było już zakażonych koronawirusem, 185 - na kwarantannie, a kolejnych 557 osób na zwolnieniu lekarskim. A wszystkich nauczycieli w szkołach w stolicy Małopolski jest ok. 11 tysięcy. - Sytuacja grozi szkolnym lockdownem, tym, że część szkół w Krakowie zamknie swoją działalność - mówi nam Arkadiusz Boroń, prezes Okręgu Małopolskiego ZNP.

FLESZ - Czym jest długi COVID-19?

- Lwia część tych zliczonych przez nas zakażonych to nauczyciele, bo innych pracowników w oświacie jest stosunkowo mało. W ciągu praktycznie tylko zeszłego tygodnia bardzo mocno urosły te liczby - zwraca uwagę przedstawiciel ZNP. Prezes Boroń zaznacza, że nikt nie prowadzi podobnych statystyk, dlatego związek zaczął zbierać dane i będzie je uaktualniać w środy i piątki.

Krakowski magistrat przekazał nam natomiast informację o danych z minionego piątku - które mówiły, że około 7 proc. krakowskich nauczycieli ze szkół samorządowych przebywało wówczas na zwolnieniach lekarskich.

A więc niemal co dziesiątego nauczyciela nie ma w pracy.

W samych szkołach podstawowych, w których pytamy o nastroje po zeszłotygodniowej decyzji, że nadal mają pracować bez zmian, stacjonarnie - też słyszymy, że absencja pracowników jest już poważnym problemem.

- Sytuacja jest rozwojowa. U mnie w szkole widać obawy, mam sporą absencję, jeśli chodzi o nauczycieli. I to nie jest związane wyłącznie z covidem - bo takich przypadków akurat nie mamy wiele. Ludzie chorują na przeziębienia, a teraz nawet katar powoduje, że dostaje się zwolnienie lekarskie, uzyskanie L4 na okres do dwóch tygodni dzisiaj nie stanowi żadnego problemu. Nauczyciele też mówią, że nie chcą zarażać innych. Mam sporo zwolnień lekarskich i to zaczyna być problem - słyszymy od Andrzeja Moskala, dyrektora Szkoły Podstawowej nr 40 w Krakowie.

Jak mówi dyrektor Moskal, jeśli chodzi o dzieci, to w porównaniu ze zwolnieniami lekarskimi wśród pracowników frekwencja uczniów utrzymuje się na dosyć dobrym poziomie. - Może się zdarzyć, że wkrótce nie będzie miał kto uczyć ani dozorować szkoły - już teraz w ogóle nie mam woźnych, wszystkie panie są na zwolnieniu - kwituje. Dyrektor już obmyśla, jak można by to rozwiązać: gdyby przejść na nauczanie zdalne (ale, zaznaczmy, tego nie można zrobić bez decyzji sanepidu), jeden nauczyciel mógłby - z użyciem kamerki - jednocześnie prowadzić lekcję w dwóch równoległych klasach. - Albo moglibyśmy wprowadzić skrócenie lekcji do 30 minut, wtedy jeden nauczyciel w tym samym czasie może poprowadzić więcej lekcji - zastanawia się dyr. Moskal.

W krakowskiej Szkole Podstawowej nr 64 (to w niej uczyła 42-letnia anglistka, która zmarła przed kilkoma dniami, według nieoficjalnych informacji - na koronawirusa) spośród 50 nauczycieli nie ma teraz w pracy 10, więc brakuje 20 procent kadry.

Coraz gorsza z dnia na dzień jest też frekwencja nauczycieli np. w krakowskiej Szkole Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 12, jest tu wiele zastępstw. W tej podstawówce są również przerzedzone same klasy - m.in. przez zakażenia w innych placówkach i kwarantanny, którymi - ze względu np. na rodzeństwo - objęte zostają dzieci również chodzące do tej szkoły. - W szkole jest cisza, spokój, bo przychodzi zdecydowanie mniej uczniów. Wiem też, że część rodziców nie posyła dzieci do szkoły, bo się boją, panikują, bo zostawiają dzieci w domu profilaktycznie - mówi dyrektor tej szkoły Magdalena Mazur.

Maseczka przeszkadza w piciu alkoholu, czyli nietypowe inter...

ZNP ocenia, że sytuacja z nieobecnymi nauczycielami może doprowadzić do zawieszania zajęć przez dyrektorów. O przechodzeniu na zdalne nauczanie obecnie nie ma mowy bez zgody sanepidu, sami dyrektorzy szkół o tym zdecydować nie mogą. Jednak związkowcy przypominają o przepisie, który pozwala zamknąć szkołę w sytuacji, jeśli nie są spełnione warunki bezpieczeństwa.

- Tylko wtedy już nie ma żadnego nauczania, również zdalnego ani hybrydowego. Tak było w czasie strajku nauczycieli w zeszłym roku - przypomina Arkadiusz Boroń, prezes Okręgu Małopolskiego ZNP. - Teraz jeżeli dyrektor nie będzie miał obsady, żeby normalnie pracować, to będzie mógł podejmować decyzję - w uzgodnieniu z organem prowadzącym, czyli gminą - że zawiesza zajęcia. Wydaje mi się, że scenariusz takiego szkolnego lockdownu w Krakowie jest dość prawdopodobny. Jeżeli wprowadzone obostrzenia nie dadzą rezultatu i w szkołach wirus będzie się tak szybko rozprzestrzeniał jak do tej pory, to dyrektorzy będą pewnie takie decyzje podejmować - uważa Boroń.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Edukacja

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zbigniew Rusek
Ludzie chorują na przeziębienia, gdyż się więcej wietrzy, a zimne powietrze z okna idzie zawsze w dół, czyli na stopy, a przecież przeziębienia są najczęściej właśnie od nóg (najgorsze jest przemoczone obuwie), a przeciągi mogą skutkować takimi chorobami, jak np. zapalenie ucha środkowego (z zawiania uszu). uważam, że uczeń powinien móc chodzić do szkoły nie wtedy, gdy rodzice uważają, że jest zdrowy (rodzice są głupi i przemądrzali i myślą, że 'zjedli wszystkie rozumy), lecz po przedstawieniu świadectwa lekarskiego stwierdzającego, że nie choruje zakaźnie.
Z
Zbigniew Rusek
Co do kataru, to można by się spierać. Jest to sprawa banalna - trudno czasem go nazwać choroba. Z drugiej strony, jest to (jeśli nie jest alergiczny) infekcja wirusowa, więc L-4 może być słuszne. Choroba banalna, ale jednak zakaźna.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska