Także tym razem hutnicy wydawali się być faworytami. Od pięciu spotkań nie wiedzieli, co to porażka w 2. lidze, dzięki czemu znajdują się w czołówce tabeli, a gospodarze w strefie spadkowej. Jednak tym razem nie zdołali udowodnić swojej wyższości na stadionie w Lubinie – kilka godzin wcześniej pierwszy zespół Zagłębia wygrał na nim mecz w ekstraklasie – choć przedłużyli serię występów bez przegranej.
- Było to spotkanie stojące na bardzo dobrym poziomie, ale mamy pewien niedosyt, bo mogliśmy wyciągnąć coś więcej – ocenił trener Hutnika Maciej Musiał. - Zwłaszcza, że wytrzymaliśmy mecz fizycznie pomimo środowego spotkania Pucharu Polski z Piastem Gliwice. Mieliśmy także trochę sytuacji. Ale trzeba zaznaczyć, że gospodarze również rozegrali dobry mecz i też stworzyli sobie trochę okazji. Frątczak obronił ich kilka groźnych uderzeń.
Pierwsi ruszyli do przodu krakowianie, ale mając przewagę stracili gola, bo mieli pewien problem z agresywnie broniącym rywalami. I wychodząc z atakiem stracili piłkę na środku boiska, a kontra Zagłębia zakończyła się trafieniem z kilku metrów. Nie zrażeni tym dalej szukali szansy na bramkę i doczekali się po rożnym, po którym Tarasovs popisał się celną główką.
Potem dosyć długo toczyła się wyrównana gra, ale w końcówce hutnicy znowu ruszyli do szturmu. Szanse na zwycięskiego gola miało kilku z nich, ale świetnie spisywał się Matys, albo - jak po uderzeniu Rakelsa z linii pola karnego - piłka odbiła się od poprzeczki.
Hutnik ma 20 punktów i zajmuje 5. miejsce w tabeli 2. ligi.
Zagłębie II Lubin – Hutnik Kraków 1:1 (1:1)
Bramki: 1:0 Dziewiatowski 18, 1:1 Tarasovs 33.
Zagłębie II: Matys - Dorożko, Lepczyński, Jach, Terlecki - Urbański, Kolan (60 Antkiewicz), Adamczyk (80 Kolanko), Kruszelnicki, Dziewiatowski (70 Swoboda) - Woźniak.
Hutnik: Frątczak - K. Głogowski, Tarasovs, Kędziora, Jania - Słomka, Urbańczyk, Misak, Sowiński (67 Bełycz), Rakels - M. Głogowski (79 Szablowski).
Sędziował: Piotr Szypuła (Kozy). Żółte kartki: Dziewiatowski, Jach, Kolanko, Urbański - Jania. Widzów: 150.
