https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice wuja Stanisława

Tadeusz Płatek
Grzebałem na strychu w pudłach, po ciemku, aż nagle zaciąłem się grotem kolonialnej strzały do łuku. To było ledwie draśnięcie, nie zwróciłem nawet uwagi, bo w pudle, poza siedmioma strzałami były inne skarby, m.in. afrykańskie, hebanowe figurki.

- Ooo, to pamiątki wuja Stanisława, brata babci Żani - odezwała się mama, która zawsze wszystko wie. - Miał w sobie tatarską krew, w czasie wojny wyjechał do Anglii gdzie na Oksfordzie ukończył geografię, by zostać podróżnikiem. Prababka ściągnęła go do Polski, gdy dowiedziała się, że Stanisław zamierza poślubić Szkotkę.

Była to opowieść o wiele nudniejsza niż ta, którą sprzedał mi w młodości ojciec, jakoby słynny wuj Stanisław miał po porzuceniu Szkotki mieszkać z trzema kobietami naraz, które w dodatku nic o sobie nie wiedziały. I nie dość, że ze wszystkimi miał romans, to jeszcze było to MOJE, rodzinne, sześciopokojowe mieszkanie; obok biurka, pianina i łóżka, w pokoju dziecięcym zamieszkał rozpustny, awanturniczy duch z Oxfordu.

- Tadziku, z tymi figurkami były jeszcze strzały Pigmejów wuja Stanisława, zatrute kurarą - ciągnęła mama.

Kurara? Na strzale, co się nią zaciąłem, cholera mać? Co poraża układ nerwowy? - Ale nie martw się, Tadziku, to już pewnie zwietrzałe, tyle lat na strychu... Zresztą to by od razu zadziałało, co będziesz na pogotowie jechał?

Głupio tak przez chwilę jeszcze stałem w niepewności, oko w oko z wujem rozrabiaką, co mnie zza grobu próbował otruć kurarą. Zwietrzałą jednak, jak się okazało.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska