Piotr Zieliński bardzo długo był nadzieją Napoli. Obie strony zaczęły wątpić. Carlo Ancelotti schował go ostatnio w głębokiej rezerwie, a Polak myśli o transferze.
- Gdyby trener Ancelotti nie miał zastrzeżeń do Piotra Zielińskiego, to grałby jeszcze więcej. Byłby zawodnikiem pierwszego składu w ważnych spotkaniach - mówił niedawno Piotr Czachowski, były piłkarz Udinese, obecnie komentator Eleven. „Zielu” w Neapolu często pełnił funkcję piłkarza „numer dwanaście”. Był najważniejszym rezerwowym, pierwszy do pomocy kolegom.
W sześciu meczach Ligi Mistrzów tylko raz zagrał w podstawowym składzie. I to akurat w Belgradzie z Crveną, gdzie niespodziewanie zremisowali. W dziewiętnastu ligowych kolejkach zaliczył szesnaście spotkań w podstawowym składzie. Aż dziewięć spotkań dograł do końca.
Na tym dobre liczby się kończą. Polski pomocnik strzelił w tych spotkaniach tylko trzy gole, w tym dwa w sierpniowym meczu z Milanem. Oczekiwana eksplozja talentu jednak nie nastąpiła. Na następne trafienie czekał do grudnia, nie zaliczył żadnej asysty. Mało jak na 1562 minuty gry w tym sezonie. W ostatnim meczu Pucharu Włoch z Sassuolo nawet nie podniósł się z ławki. - Jest nieśmiały, nie brak mu jakości, a odwagi w grze - mówi od dawna Ancelotti.
Brak odwagi i decyzyjności Zieliński przejawia również w sprawie przedłużenia kontraktu. Polak otwarcie zastanawia się nad swoją przyszłością. - Nie wiem, czy chcę zostać w Neapolu aż do 2023 roku - mówił po grudniowym meczu z Liverpoolem w Lidze Mistrzów. Wszystko wskazuje na to, że tę ofertę Zieliński odrzucił, bowiem włoskie media informują, że w ciągu najbliższych dni ma otrzymać nową propozycję kontraktu - do 2024 r. W dodatku bez klauzuli odstępnego, wcześniejsza propozycja przewidywała klauzulę w wysokości 120 milionów euro. Aktualna umowa wygasa w 2021 roku, a klauzula wynosi 63 miliony euro.
Być może rozmowy Zielińskiego z Napoli nie mają końca, bo finał sprawy jest zupełnie gdzie indziej. Chętnie cytowany w naszym kraju portal Calcionapoli24 poinformował, że reprezentantem Polski zainteresowany jest Tottenham Hotspur. Klub z północnego Londynu chce zabezpieczyć się na wypadek odejścia Christiana Eriksena. Duńskim rozgrywającym interesuje się Real Madryt.
W poprzednich latach bardzo mocno na transfer naciskał Liverpool. Fanem talentu Zielińskiego jest menedżer LFC Juergen Klopp. Teraz dostrzegł w nim coś Mauricio Pochettino. Kloppa oraz szkoleniowca Spurs chwali się za wydobywanie z piłkarza najbardziej ukrytych możliwości. Być może Zieliński wierzy, że ośmielą go ludzie w Anglii, a nie Carlo Ancelotti, który - jak uważają fani - z miesiąca na miesiąc coraz więcej w Neapolu psuje.