https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tarnów: agresywne psy coraz częściej atakują ludzi

Łukasz Jaje
Miłośnicy zwierząt oraz strażnicy miejscy alarmują. W ostatnich tygodniach w Tarnowie nasiliły się psie ataki na koty, mniejsze psy, a nawet ludzi.

- Przyczyn takiego właśnie agresywnego zachowania zwierzęcia jest wiele - mówi Krzysztof Szmid z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Jedną z nich jest niewłaściwy dobór rasy w stosunku do miejsca zamieszkania. Przykładem jest foxterier należący do jednej z rodzin mieszkającej przy ulicy Jasnej w Tarnowie. Pies stworzony do polowań nie czuł się najlepiej w blokowisku.

- Pewnego dnia napadł na kobietę, która szła z innym psem. Dopiero interwencja dwóch mężczyzn pozwoliła go odgonić - mówi Maria Kłosowska.

Pies urządził sobie na osiedlu prawdziwe hubertusy. - W ubiegłym tygodniu wpadł pomiędzy dwa koty. Większemu udało się uciec na drzewo. Młodszy i mniejszy nie miał tyle szczęścia. Pies go dopadł i zadusił - kontynuuje tarnowianka.

Pani Maria Kłosowska zwracała uwagę właścicielom. Po kolejnych incydentach wezwała straż miejską. Teraz sprawą zajmie się sąd grodzki. Właściciele nadpobudliwego psiaka oddali go w inne ręce.
Podobnych przypadków w ostatnich tygodniach było znacznie więcej. Często bardziej drastycznych niż ten z osiedla Jasna.

Spaceru ze swoim ulubieńcem do końca życia nie zapomni jedna z mieszkanek Mościc. Przechadzka zakończyła się tragicznie dla jej ulubieńca. Większy pies, który biegał spuszczony ze smyczy, bez kagańca, zaatakował i śmiertelnie pogryzł psiaka. Właściciel nie był w stanie odciągnąć niezwykle agresywnego czworonoga. Właścicielka zagryzionego psa nie zgłosiła sprawy straży miejskiej. Twierdzi, że nie chce wracać do tych traumatycznych wydarzeń.

- Ostatnie dni obfitują w dużą ilość interwencji w sprawie pogryzień przez psy ludzi oraz kotów. Możemy tylko karać za wyprowadzanie psów "luzem". Inne sprawy rozstrzyga sąd - tłumaczy Leszek Wojnarowski z tarnowskiej straży miejskiej.

Wiele szczęścia miał kot o imieniu Buranio. Został znaleziony kompletnie pogryziony. Znalazca zlitował się nad losem zwierzęcia. Buranio został zaniesiony do pań z osiedla Zielonego, które opiekują się zwierzętami. Kot trafił do weterynarza. Buranio mimo licznych ran i ropniaków został uratowany. Udało się nawet znaleźć rodzinę, która go przygarnęła.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska