FLESZ: Co zabija Polaków?
W spotkaniu, które prowadził przewodniczący rady miejskiej Jakub Kwaśny wzięli udział prezydent Roman Ciepiela, jego zastępca Tadeusz Kwiatkowski, tarnowscy radni oraz przedstawiciele rad osiedli.
Przypomnijmy: na sesji budżetowej, która odbyła się 19 grudnia ubiegłego roku, radni zdecydowali, że miasto wycofuje się z partycypacji w kosztach budowy wschodniej obwodnicy Tarnowa, którą miałaby realizować Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Za takim wnioskiem głosowali radni PiS oraz Marek Ciesielczyk, przeciwko wycofaniu się z inwestycji byli radni Koalicji Obywatelskiej i Naszego Miasta Tarnów, a od głosu wstrzymali się Tomasz Olszówka (NMT) oraz Zbigniew Kajpus (KO).
„Nie chcę, ale muszę”
Roman Ciepiela nie krył niezadowolenia z decyzji radnych, bo choć o wynikach głosowania nie poinformował jeszcze oficjalnie GDDKiA, uważa, że miasto dało już czytelny sygnał do inwestora, że nie jest zainteresowane pracami.
- Jako prezydent jestem zobowiązany do wykonania uchwały rady miejskiej, ale jako Roman Ciepiela, mieszkaniec tego miasta, uważam, że to bardzo zła decyzja – uważa. W jego opinii to zniweczenie 11 lat pracy przy projekcie, nad którym przez kilka kadencji pochylali się tarnowscy radni. Przypomniał, że jak do tej pory na ten cel z miejskiej kasy poszło już 673 525 zł.
Prezydent wierzy jednak, że sprawa jeszcze nie jest zamknięta. Ale konieczne jest spełnienie jednego warunku.
- Tu musi nastąpić radykalna zmiana w myśleniu PiS. Nie chodzi o arytmetyczną większość, bo to państwo dajecie czytelny znak i wy macie dojścia do ministrów. I oni was słuchają – mówił w kierunku radnych Piotra Wójcika i Józefa Gancarza.
Horror na Jana Pawła
Dyskusja rozkręciła się na dobre, gdy głos zaczęli zabierać przedstawiciele rad osiedli.
- Aleja Jana Pawła II jest ciągle rozjeżdżana i miasto co chwilę musi je remontować. Nie mamy u siebie kopciuchów, a wdychamy spaliny. Radni nie dbają o mieszkańców. Rozważamy blokowanie alei Jana Pawła II – grzmiał Tadeusz Rzepecki z RO Westerplatte.
Jeszcze dalej poszedł Jan Nalepka z RO Jasna.
- Wieść gminna niesie, że tereny w Woli Rzędzińskiej, po których miała przebiegać obwodnica należą do ważnych osób, które nie są zainteresowane, by tam biegła obwodnica. Co jest grane?! Może warto tym zainteresować odpowiednie służby – pytał.
Zwolennikiem wysunięcia obwodnicy poza Tarnów jest również Adam Kowalski z Rzędzina.
- Inaczej trzeba będzie wyburzyć 35 domów i 40 budynków gospodarczych. A powstają nowe domy, bo ludzie nie mają pojęcia, co się im szykuje. Od trzech lat próbuję się spotkać z prezydentem i GDDKiA. Bezskutecznie – rozkładał ręce.
Dlaczego byłem na „nie”
Marek Ciesielczyk (KO) i Józef Gancarz tłumaczyli się przed obecnymi, skąd ich negatywne stanowisko w sprawie budowy wschodniej obwodnicy Tarnowa.
- Po pierwsze, ta obwodnica nie powstanie w tej kadencji. Po drugie, czy prezydent zatroszczył się o los zamieszkujących tam rodzin? Po trzecie, nie mamy kasy na takie inwestycje. Ale co do zasady, obwodnica jest potrzebna – wyliczał Ciesielczyk.
Józef Gancarz, który został uznany za „prowodyra” całego zamieszania wskazywał na bałagan i brak konsultacji przy projektowaniu inwestycji.
- Należało znaleźć kompleksowe rozwiązania komunikacyjne dla całego miasta, żeby odciążyć ruch w całym mieście. Straconych zostało 11 lat, bo w gronie kilku osób ustalano przebieg nitki obwodnicy, nie pytając ludzi. Świadomie byłem przeciw, bo w mojej opinii budowa obwodnica nie zakończy się przed 2030 rokiem - mówił
To nie ostatnie spotkanie w sprawie budowy wschodniej obwodnicy w Tarnowie. Przewodniczący rady miejskiej Jakub Kwaśny chciałby, aby w kolejnych uczestniczyli przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz tarnowscy parlamentarzyści. Kwaśny ujawnił też, iż za pośrednictwem Piotra Saka (Solidarna Polska) zachęcił do utworzenia Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Ziemi Tarnowskiej, który miałby lobbować w Warszawie na rzecz spraw miasta.
