Czytaj także: Gowin podpisał: koniec handlu na ulicach
Sprawdziliśmy. W poniedziałek rano nie było nikogo, kto odważyłby się rozstawić kosze z owocami, warzywami czy jajkami na chodniku od strony ul. Panny Marii. Do niedawna handlujących było tu tylu, że trudno było między nimi przejść.
- Za handel na stołach żądają nawet kilku złotych opłaty targowej. To żaden interes tyle płacić w sytuacji, kiedy dziennie jestem w stanie sprzedać towar za 20, góra 30 złotych, i muszę jeszcze kupić bilet na autobus do Tarnowa - mówi jedna z kobiet handlujących jajkami.
Na Burku codziennie dorabia sobie około 200 osób. W większości to drobni sprzedawcy, którzy oferują owoce i warzywa poza przygotowanym dla nich targowiskiem. Opłata za handel z ręki to wydatek 2 zł, za możliwość sprzedaży na zadaszonych stołach na placu trzeba zapłacić 2-3 razy więcej. - Z myślą o tych, którzy z różnych względów nie chcą skorzystać ze stołów, przeznaczyliśmy pod handel parking i chodnik wzdłuż Burku, aż po plac przy ulicy Łaziennej. Liczba miejsc jest tam jednak ograniczona - zauważa Jacek Chrobak, dyrektor Targowisk Miejskich.
Sytuacja skomplikuje się bardziej przed świętami, kiedy zjadą sprzedawcy gałązek jodłowych. - Muszą się liczyć z tym, że za handel w miejscach niedozwolonych mogą zapłacić nawet 5 tysięcy złotych grzywny. Na razie upominamy. Jak tylko pojawi się rozporządzenie w sprawie nakładania mandatów, będziemy karać - zapowiada Marek Futera z tarnowskiej straży miejskiej.
Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię najpiękniejszych kandydatek!
"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!
Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!