Tarnów. Pogrzeb Mateusza Motaka - kibica, który zginął na al. Jana Pawła II [WIDEO]
Sprawcą wypadku przy alei Jana Pawła II w Tarnowie, w wyniku którego zginął 24-letni Mateusz Motak, jest o rok starszy Cezary K. To on potrącił prowadzonym przez siebie audi A6 idącego poboczem drogi młodego mężczyznę, a następnie nie udzielając pomocy odjechał.
25-latek porzucił samochód przy autostradzie A4 w Bobrownikach Wielkich i zapadł się pod ziemię. Pomimo policyjnych poszukiwań nie udało się go namierzyć. W końcu sam zgłosił się do Prokuratury Rejonowej w Tarnowie. Jedna z wersji wydarzenia mówiła o tym, że miał doprowadzić do wypadku, ponieważ 24-letni Mateusz tworzył fanklub znienawidzonej przez niego Tarnovii.
- Nie przyznał się do tego, by najechał celowo na idącego przy krawężniku 24-latka. Według podejrzanego, potrącenie miało być nieszczęśliwym wypadkiem - mówi Arkadiusz Bara, zastępca prokuratora rejonowego w Tarnowie.
Cezary K. usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia. Sąd na wniosek prokuratury umieścił go na trzy miesiące w areszcie.
- Grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności, a także dożywotnia utrata prawa jazdy - podkreśla prokurator Arkadiusz Bara. Zaznacza, że ucieczka jest traktowana tak, jak gdyby w momencie wypadku kierowca znajdował się pod wpływem alkoholu.
Śledczy wciąż badają wersję, która mówi o tym, że śmierć Mateusza to efekt porachunków kibicowskich. Jeśli znajdą dowody na to, że Cezary K. chciał potrącić 24-latka, w grę wchodzi zmiana kwalifikacji czynu nawet na zabójstwo.
Ojciec zabitego mężczyzny nie wierzy, że jego syn zginął przypadkiem. - Ta ulica jest doskonale oświetlona. To był prosty odcinek drogi, widoczność wręcz doskonała - podkreśla Wojciech Motak, który był na miejscu wypadku zaraz po tym, gdy do niego doszło. - Syn odradzał w mieście fanklub Tarnovii, miał przez to wielu wrogów po stronie kibiców Unii Tarnów. Policja woli jednak nie mówić o zatargach, żeby nie wywoływać wzajemnych waśni. Ale ja i tak wiem swoje - dodaje Motak.
Podkreśla, że nawet maksymalny wymiar kary dla 25-latka, czyli 12 lat więzienia, to kpina. - On zabrał mi jedynego syna - wzdycha zrozpaczony pan Wojciech.
Mateusz razem ze swoją narzeczoną 22-letnią Klaudią pracowali w Wielkiej Brytanii. Planowali wziąć ślub. Wybrali się do rodzinnego Tarnowa tylko na kilka dni. Tutaj 24-latek spotkał się z kolegami. Został śmiertelnie potrącony na al. Jana Pawła II, kiedy około północy wraz z nimi wracał do domu.