Bima, Gwiazda, Hetman i Strzelec (takie imiona dla łabędzi wygrały w ogłoszonym przed rokiem konkursie "Gazety Krakowskiej" i Radia Kraków) pływają teraz dumnie po Kantorii - urokliwym stawie oddalonym od parku Strzeleckiego o kilkaset metrów.
Zimę spędziły wspólnie z rodzicami w jednym z gospodarstw w Woli Żelichowskiej na Powiślu.
Do stawu w parku cała sześcioosobowa ptasia rodzina wróciła kilka tygodni temu. Sielanka trwała krótko.
- Starsze ptaki stały się agresywne i dziobały młode. Musieliśmy je odizolować od rodziców dla ich dobra - mówi Katarzyna Ciuruś z biura gospodarki komunalnej tarnowskiego magistratu. Decyzja zapadła po konsultacji z ornitologami, którzy wyjaśnili, że tego typu zachowanie to nic nadzwyczajnego w świecie łabędzi. - Starsze osobniki dają w ten sposób młodym do zrozumienie, że nadszedł już najwyższy czas na usamodzielnienie się i przeniesienie w inne miejsce - dodaje.
Tak też się stało. Młode trafiły do Kantorii, gdzie - przynajmniej na razie, nie mają żadnej łabędziej konkurencji, a miejsca do pływania zdecydowanie więcej niż wokół mauzoleum Bema. Z ich obecności cieszą się nawet wędkarze, którzy w tym miejscu rozkładają swoje wędki. - Nie mam nic przeciwko nim, byleby tylko ryb mi nie płoszyły - mówi Andrzej, jeden z łowiących.
Na brak pożywienia nie narzekają, gdyż miasto je dokarmia, podobnie jak łabędzie w parku.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+