Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnów po raz kolejny gra na wielkim ekranie

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek-Kozioł
archiwum TodMachine
Obraz „TodMachine” to nowa produkcja tarnowskich twórców. W filmowych scenach pokazują się wyjątkowe pejzaże miasta

Apokaliptyczna wizja świata, mroczna i zagadkowa muzyka, do tego czarno-białe sceny i blade twarze. - W filmie wykorzystaliśmy dwieście różnych kostiumów i dwa worki białej farby do charakteryzacji - uśmiecha się Bogusław Kornaś, reżyser „TodMachine”.

Pomysł na film bez użycia słów narodził się w głowie reżysera kilka lat temu, po festiwalu kina niemego w Warszawie, gdzie po raz pierwszy zobaczył „Gabinet doktora Caligari”. Na młodym człowieku projekcja, której towarzyszyła muzyka na żywo, zrobiła duże wrażenie.

- Na drugi dzień zadzwoniłem do mojego kolegi i zaproponowałem, żebyśmy zrobili etiudę. Po chwili namysłu doszliśmy do wniosku, że warto pójść o krok dalej i nagrać film - opowiada Bogusław Kornaś.

Od tego momentu zaczęła się intensywna praca nad scenariuszem. - Musieliśmy poznać estetykę niemieckiego ekspresjonizmu, a to nie było łatwe zadanie - podkreśla reżyser. Od samego początku wiedzieli jednak, że będzie to tarnowski film, w którym wystąpią osoby związane z Tarnowem.

Na planie filmowym spotkali się zawodowi aktorzy (Robert Żurek, Jan Mancewicz, Przemysław Sejmicki, Jerzy Pal) oraz amatorzy. - Pracę na planie wspominam bardzo miło. Jestem amatorką, w odegraniu roli pomagali koledzy, którzy mają duże doświadczenie. Wiele się od nich nauczyłam - podkreśla Małgorzata Stankowska, odtwórczyni roli Ewy w filmie.

TodMachine opowiada historię miasta, w którym kończą się pracę nad budową maszyny, która ma odmienić losy wojny trwającej od wielu lat.

- Maszyna miała służyć do obrony mieszkańców, ale okazało się, że ma również możliwości, które mogą zakończyć trwający konflikt - opowiada reżyser.

Film powstawał w Tarnowie. Wiele scen kręconych było w halach produkcyjnych Zakładów Azotowych. Przez film przewija się także: Park Sanguszków, Wyższe Seminarium Duchowne, Pałac Młodzieży czy Gimnazjum nr 4.

- Chcieliśmy, żeby „TodMachine” pokazywał uroki naszego miasta, ale nie tylko, bowiem zaprezentowaliśmy inne miejsca. Zdjęcia do filmu kręcone były także w Pleśnej czy Nowym Sączu - podkreśla Bogusław Kornaś. Przygotowania do produkcji trwały 5 lat.

- Chcieliśmy, żeby film był dopracowany w najdrobniejszych szczegółach Nie mieliśmy budżetu, robiliśmy to własnymi siłami i przy wsparciu miasta - wyjaśnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska