Radni już się przymierzali do ewentualnej powtórki wyborów do rady w okręgu nr 3 w Tarnowie na koniec marca. Rachuby wzięły w łeb?
No tak, ponieważ złożone zostały zażalenia na postanowienie sądu o unieważnieniu wyborów w jednym z czterech okręgów w Tarnowie. Teraz wszystko zależy od decyzji Sądu Apelacyjnego w Krakowie, który ma na to 30 dni.
Komisarz wyborczy twierdzi, że ponowne wybory w feralnym okręgu nie miałyby wpływu na podział mandatów w pozostałych trzech okręgach i nie trzeba odbierać ich wszystkim rajcom. To pewne?
Przeliczaliśmy to dokładnie. Nawet przy stuprocentowej frekwencji w ponownych wyborach, żaden z czterech komitetów, które brały udział w podziale mandatów, nie spadnie poniżej progu.
Z frekwencją aż tak dobrze chyba nie będzie?
Niestety. Praktyka pokazuje, że zwykle podczas wyborów uzupełniających do urn idzie średnio co dziesiąty wyborca. Nawet tak niska frekwencja nie wpłynie na wyniki w okręgach nr 1, 2 i 4.
Załóżmy, że na początku marca apelacja potwierdzi, że będą ponowne wybory w "trójce". Kiedy mogłyby dojść do skutku?
Od uprawomocnienia się postanowienia wojewoda będzie miał 7 dni na ogłoszenie wyborów, które powinny odbyć się w ciągu 90 dni. Ale można ten okres skrócić.
Czyli mogłyby się odbyć na przykład w maju, podczas wyborów Prezydenta RP?
Teoretycznie jest to możliwe.
Frekwencja byłaby zapewne wyższa. Głosowanie odbywałoby się w jednym lokalu?
Państwowa Komisja Wyborcza unikała łączenia różnych wyborów lub referendów. Z zasady powinny je bowiem przeprowadzać różne obwodowe komisje wyborcze, bo prawo delegowania do nich swoich przedstawicieli miałyby zupełnie różne komitety wyborcze. Wymagałoby to też odrębnych lokali wyborczych. Żeby kart z różnych wyborów nie wrzucano do jednej urny.
Kto zapłaci za ewentualną powtórkę wyborów?
Budżet państwa.
A jeśli miasto dochodzić będzie od drukarni odszkodowania za błąd na kartach do głosowania?
Gdyby takie kroki podjęło i wygrałoby sprawę, odszkodowanie trafiłoby również do budżetu państwa.