Warto jednak wspomnieć, że pierwotnie marszałek Sejmu zaproponował kwotę dziesięciokrotnie wyższą, czyli 2 tys. zł miesięcznie, które można było przeznaczyć na ochronę biur. Taką usługę mogłyby jednak świadczyć koncesjonowane firmy ochroniarskie. Powodem takiej decyzji były akty wandalizmu, których doświadczyli niektórzy parlamentarzyści. Czar prysnął po kilku tygodniach. W kolejnej korespondencji Marek Kuchciński skorygował jednak tę kwotę do 200 złotych, czym wprawił swoich podwładnych w zażenowanie.
- Nie wypada mi krytykować szefa i na dodatek kolegi partyjnego. Ale dwie stówki na ochronę to jakiś kiepski żart - mówi nam jeden z tarnowskich posłów PiS.
Decyzję marszałka próbuje wyjaśnić nam Norbert Kaczmarczyk. - Ten drugi list przyszedł po nagonce medialnej z okazji nagród dla ministrów PiS. Pewnie chodziło o to, by nie dolewać benzyny do ognia - twierdzi poseł Kukiz `15.
Wszyscy tarnowscy posłowie zarzekają się, że nie zamierzali schylać się po dodatkowe pieniądze na biuro.
- Niepotrzebny jest kolejny fundusz dla posłów. Lepiej wzmocnić patrole w okolicach miejsc, gdzie pracujemy - twierdzi Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL).
Wiary w naród nie stracił także poseł Wiesław Krajewski (PiS).
- Na ziemi tarnowskiej mieszkają porządni ludzie, więc po co mi bodyguard? - pyta parlamentarzysta.
Warto jednak pamiętać, że najczęściej na pierwszej linii frontu podczas spotkań z elektoratem są zawsze pracownicy biur. I to ich pytamy, czy dzięki dodatkowym pieniądzom czuliby się bezpieczniej.
- Każdy to panu powie, że gdy łamią się niże i wyże, przychodzi pełnia albo wieje halny, do biur trafiają różni dziwni „kochani wyborcy” - opowiada jeden z pracowników biura lokalnego parlamentarzysty.
Scenariusz takich spotkań jest podobny. To najczęściej prezentacja rozmaitych spiskowych teorii dziejowych. Awantury należą do rzadkości.
- Z formą przemocy fizycznej się nie spotkałam, więc czuję się bezpiecznie. Ale gdybym przeczytała panu mejle, jakie dostaje szefowa, to poziom hejtu i jadu jest niekiedy zatrważający - mówi Marta Strączyńska z biura posłanki Urszuli Augustyn (PO).
Przypomnijmy, na konto parlamentarzysty wpływa co miesiąc 14 200 zł ryczałtu na prowadzenie biura. Z tych pieniędzy wypłacane są pensje dla pracowników, pokrywane są koszty czynszu. Pewną część tej kwoty poseł może przeznaczyć na paliwo. Kancelaria Sejmu pozwala również za te pieniądze prenumerować prasę, a nawet kupować ciastka na spotkania z wyborcami.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Poważny program - odc. 22: Kraków zatracony w zieleni. Serio?
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto