Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnów-Lisia Góra. Oskarżony: "Nie mogłem wytrzymać jego szczekania i wycia". Zabił więc Łatka siekierą i zakopał koło domu

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Oskarżony przyznał się do zabicia psa. Chciał dobrowolnie poddać się karze, ale sąd nie wyraził na to zgody.
Oskarżony przyznał się do zabicia psa. Chciał dobrowolnie poddać się karze, ale sąd nie wyraził na to zgody. Robert Gąsiorek
Prokuratura oskarżyła 40-letniego Daniela M. z Lisiej Góry o brutalne zabicie swojego psa. W poniedziałek (9 marca) rozpoczął się jego proces. Mężczyzna tłumaczy, że nie mógł się Łatkiem opiekować, a pomysł na uśmiercenie zwierzaka podsunęła mu... babcia.

FLESZ - Koronawirus mniej groźny niż grypa?

- Ja ten czyn popełniłem nie dlatego, że sprawiło mi to przyjemność, ale znalazłem się w takiej sytuacji, że nie wiedziałem co z Łatkiem zrobić - mówił przed sądem oskarżony 40-latek.

Mieszaniec wielkości labradora od kilku lat przebywał u rodziny M. z Lisiej Góry. Łatkiem, bo tak się wabił pies, opiekował się głównie żona Daniela M. Gdy wiosną wyprowadziła się razem z dziećmi z domu, 40-latek nie chciał się z nim zajmować. Przekonywał, że pracował przez większą część dnia i nie miał czasu żeby go nakarmić. Opowiadał, że pies szczekał i wył, a on tego nie mógł wytrzymać.

- Nie wiedziałem co z nim zrobić. Pytałem sąsiadów, czy by go nie wzięli. Nawet swojego kierownika w pracy zapytałem, czy nie ma jakiegoś ośrodka dla zwierząt, gdzie mógłbym go oddać. On powiedział, że Lisia Góra nie ma podpisanej umowy z takim ośrodkiem gdzie można byłoby coś takiego zrobić - zeznawał Daniel M.

Pomysł, aby uśmiercić psa miała mu podsunąć babcia, która też narzekała na szczekanie Łatka. - Doradziła mi żebym to zrobił tak żeby nikt nie widział - mówi mężczyzna.

Twierdzi, że tylko raz uderzył psa obuchem siekiery. - Było mi bardzo przykro, że to zrobiłem. Popłakałem się, nie było to dla mnie łatwe - przekonywał w trakcie składania wyjaśnień.

Psa zakopał na posesji, w pobliżu bukszpanów. W październiku zniknięciem psa zainteresowała się żona mężczyzny, która wróciła do domu. Początkowo Daniel M. nie chciał się przyznać co zrobił. W końcu jednak wyjawił prawdę, a żona zgłosiła sprawę na policję. 40-latek wskazał wtedy miejsce zakopania zwierzęcia.

Daniel M. przed sądem chciał dobrowolnie poddać się karze więzienia w zawieszeniu. Zaproponował również wpłatę odszkodowania na rzecz OTOZ Animals, które w sprawie występuje jako pokrzywdzony. Sąd odrzucił jednak jego wniosek. Uznał, że ze względu na charakter i okoliczności przestępstwa wyrok zostanie ogłoszony po przeprowadzeniu procesu. Za zabicie psa grozi kara do 5 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska