Zobacz także:
Z propozycją odsprzedania siedemnastu XIX-wiecznych listów generała zgłosił się do tarnowskiego muzeum jeden z prywatnych antykwariuszy w Polsce. Tłumaczył, że odziedziczył kolekcję po śmierci żony, a natrafił na nią przez przypadek, przeglądając rzeczy po niej.
- Autentyczność listów potwierdził najpierw kustosz naszego muzeum - Kazimierz Bań-burski, a następnie, na naszą prośbę, Istvan Kovacs - węgierski historyk i biograf generała - mówi Janusz Bogacz, zast. dyrektora muzeum. Jak dodaje, to po rozmowach z Kovacsem muzeum zdecydowało się zainteresować listami prokuraturę.
- Jesteśmy placówką państwową, a w tym przypadku istniało duże prawdopodobieństwo, że korespondencja Bema znalazła się w Polsce nielegalnie, bo w wyniku kradzieży - twierdzi Bogacz. Profesor Kovacs przekonywał, że listy powinny znajdować się w zbiorach lwowskiej biblioteki Stefanyka, gdzie trafiły po wojnie wraz z całym archiwum Sapiehów. Kiedy sam pisał pracę o Bemie, w bibliotece już ich nie było, ale rozmawiał z osobą, która je tam widziała.
Sami Ukraińcy nie byli w stanie potwierdzić tego, czy listy faktycznie były w zbiorach biblioteki czy nie, bo dotąd nie przeprowadzono inwentaryzacji archiwum Sapiehów.
- Prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie kradzieży listów, jednak we wniosku do sądu pada stwierdzenie, że powinny być one przekazane na rzecz skarbu państwa, a docelowo do naszej placówki - mówi Andrzej Szpunar z muzeum. - Właściciel może równie dobrze zaskarżyć tę decyzję i odzyskać całą kolekcję. Wówczas niekoniecznie zaoferuje nam ponownie ich sprzedaż.
Antykwariusz wycenił korespondencję Bema na blisko 60 tysięcy złotych (3,5 tysiąca złotych za list). Muzeum zdobyło potrzebną kwotę - 46 tysięcy złotych stanowiła dotacja z Ministerstwa Kultury, resztę obiecało dołożyć miasto.
- Ponieważ sprawa przeciągała się, pieniądze te musieliśmy oddać - przyznaje Janusz Bogacz.
Gdyby antykwariusz podtrzymał ofertę sprzedaży, placówka musiałaby od nowa szukać funduszy na ten cel.
O czym są listy?
Listów jest 17. Bem napisał je w latach 1841-1845. Wszystkie są w języku francuskim. Ich adresatem był książę Leon Sapieha, jeden z dowódców Powstania Listopadowego. Korespondencja dotyczy spraw majątkowych Bema. Książę miał mu pomoc w przejęciu spadku po stryju - kanoniku lwowskim.
Serwis Wybory 2011: Najświeższe informacje wyborcze z Małopolski!
Weź udział w akcji Chcemy Taniego Paliwa! **Podpisz petycję do rządu**
Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!