Od blisko miesiąca od świata odcięty jest m.in. Brzostek. Powodem jest uszkodzona trasa krajowa nr 73. Do gminy nie sposób dojechać zarówno od strony Pilzna (zerwany most w Kamienicy), jak i od Jasła (uszkodzona przeprawa w Kołaczycach i osuwisko w Bukowej).
Poszkodowani są wszyscy, ale najwięcej stracili przedsiębiorcy, którzy zlokalizowali swój biznes wzdłuż "73".
- Rozpoczęły się wakacje. Klientów zawsze miałem tylu, że przez te dwa miesiące zarabiałem na cały rok. Teraz nie ma u mnie nikogo - mówi Artur Majewski, właściciel stacji benzynowej w Brzostku.
Wspólnie z innymi przedsiębiorcami bezskutecznie próbował zorganizować spotkanie z wojewodą podkarpackim, aby przedyskutować na nim temat ewentualnych odszkodowań. Nie udało się.
- Wszystko wskazuje na to, że spotkamy się w sądzie - mówi. Obroty dramatycznie spadły także właścicielom przydrożnych barów, restauracji, moteli i sklepów oraz firm usługowych, wykorzystujących ciężki sprzęt.
- To, że droga jest nieprzejezdna, nie jest spowodowane powodzią, ale zaniedbaniami w jej utrzymaniu, których dopuścili się drogowcy. Jesteśmy w stanie to udowodnić - twierdzi Artur Majewski.
Kłopoty z dojazdem, np. do pracy w Dębicy, mają także mieszkańcy sąsiedniej Jodłowej, gdyż wciąż uszkodzony jest most w Dęborzynie.
Nie sposób przejechać wciąż też drogą w Jodłówce Tuchowskiej (uszkodzony jest jej korpus) oraz przez most w Kłokowej - z Nowodworza do Rzuchowej. W tym miejscu pracują nie tylko drogowcy, ale także kolejarze, gdyż wody Białej poważnie podmyły tory.
- Robimy wszystko, aby przywrócić ruch pociągów z Tarnowa do Stróż i Nowego Sącza. Myślę, że uda się to w pierwszej połowie lipca - mówi Krzysztof Łańcucki, rzecznik Polskich Kolei Państwowych PLK.