Chodzi o niedźwiedzia, którego turyści nagrali, jak pod koniec grudnia 2018 roku próbuje wydostać się z potoku w Dolinie Kościeliskiej w Tatrach. Zwierzęciu ostatecznie pomogli pracownicy TPN. Wydobyli go z potoku, a następnie przetransportowali do weterynarza. Zwierzę zostało ogrzane, przyrodnicy podali mu lekarstwa.
- Niedźwiedziowi założyliśmy obrożę telemetryczną, a następnie wypuściliśmy do lasu - opowiada Tomasz Zwijacz-Kozica.
Pracownicy TPN monitorowali, co dzieje się z niedźwiedziem. Po pewnym czasie okazało się, że sygnał osłabł. Wskazywał, że niedźwiedź się nie porusza. - Początkowo myśleliśmy, że albo obroża mu spadła, co jest możliwe. Albo, że drapieżnik zapadł w sen zimowy. Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że obrożna nie spadła, jest na swoim miejscu. Niedźwiedź jednak nie żyje - mówi Zwijacz-Kozica.
Przyrodnicy zaznacza, że zwierzę padło najprawdopodobniej dlatego, że było chore.
Uwaga turyści i narciarze! W rejonie Kasprowego Wierchu obud...
FLESZ: Bomba ekologiczna na dnie Bałtyku. Możliwe skażenie bronią chemiczną
ZOBACZ KONIECZNIE
