Barometr Bartusia - krakowska gastronomia walczy z pandemią i niemądrym prawem
Ostatnio niedźwiedzia miał okazję spotkać Wojciech Budzowski, dyrektor generalny jednego z hoteli w Zakopanem. - Wraz z małżonką wracaliśmy ze spaceru w Hali Kondratowej na Kalatówki. Jakieś 200 metrów od schroniska na Kondratowej napotkaliśmy niedźwiedzia – opowiada pan Wojciech. Wędrowcy zauważyli go jak zajadał coś w krzakach.
- Był od nas dosłownie kilka metrów. Nie zwracał na nas uwagi. To był taki średni niedźwiedź. Nie była to wielka niedźwiedzica, czy mały niedźwiadek, ale dość sporych rozmiarów osobnik – mówi mężczyzna. I dodaje, że dalsza droga powrotna była dość stresująca – z głową co chwilę odwróconą do tyłu, czy aby czasem niedźwiedź nie podąża za nimi.
Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego zaznacza, że jest to jak najbardziej normalnie spotkanie. - Niedźwiedzie żyły, żyją i mam nadzieję będą dalej żyć w Tatrach. Niedźwiedzie obecnie gromadzą tłuszcz, który im potem pomaga przeżyć zima. Teraz bez problemy znajdą pożywienie - zaznacza.
Przyrodnicy ostrzegają, by w przypadku spotkania na szlaki niedźwiedzia nie zbliżać się do niego, a tym bardziej nie próbować go dokarmiać. Bo może to być śmiertelnie niebezpieczne. - W kontakcie z tym dużym drapieżnikiem trzeba zachować maksymalny spokój. Wycofywać się raczej niż uciekać. I w tym początkowym wycofywaniu się robić to frontem do drapieżnika niż tyłem. A to po to, by nie wzbudzić w nim agresji i takiego instynktu, że jesteśmy jego ofiarą – dodaje Ziobrowski.
- Nieistniejące już tatrzańskie schroniska. Słyszeliście o nich?
- Koronawirus w Polsce [DANE, MAPY, WYKRESY]
- Parking pod Babia Górą w prokuraturze. Powstał nielegalnie
- Drożyzna nad morzem? Na Podhalu obiad zjesz za 15 zł
- Przyrodnicy uratowali przed utonięciem 500 susłów
- Urokliwe miejsca w Tatrach, gdzie nie będzie dzikich tłumów
