Tatra Fest Bieg to jeden z najtrudniejszych biegów w Tatrach. W tym roku – z uwagi na niesprzyjające prognozy dotyczące burz – zawodnicy wyruszyli na start już o godz. 3 w nocy. Pierwszy na mecie pojawił się Roman Ficek po godz. 11. Start i meta ulokowane były w parku linowym przy ul. Piłsudskiego w Zakopanem.
Gdy wpadł na metę, był szczęśliwy i zmęczony. Mówił, że w tracie biegu miał kryzys – brakowało mu wody. - Czułem, że jakieś odwodnienie zaczyna się robić. Jak dopadłem strumyk, moczyłem głowę, nabierałem wodę. Pogoda jednak była dobra. Cieszę się, że udało mi się dobiec. Na czas już nie patrzę, a że udało się dobiec jako pierwszy, cieszę się jeszcze bardziej – mówił na mecie Roman Ficek.
W trakcie biegu miał okazję zobaczyć wschód słońca. - Jak byłem na Ciemniaku, zauważyłem, że słońce zaczęło wschodzić – mówił Ficek. - Nie odpuszczam jednak. Za trzy tygodnie, na 90 proc., jadę do Włoch, wkoło Doliny Aosty. Tam będzie trasa licząca 330 kilometrów trasy. Szykuje się konkretna wyrypka – dodał.
Gdy już udzielił wywiadów, pozował do zdjęć, odebrał medal i napił się szampana, Romek poszedł się schłodzić. - Gdy dobiegałem do mety widziałem potoczek i pomyślałem sobie, że muszę się w nim wykąpać po biegu – dodał.
Drugi na mecie zameldował się Robert Faron. Na pokonanie całej trasy potrzebował 9 godzin i 2 minut.
- Biegło się naprawdę dobrze. Choć w tym roku moje przygotowanie nie jest na maksymalnym poziomie. Dopiero od początku wakacji wziąłem się za ostry trening. Muszę pogratulować Romkowi Fickowi, pięknie pobiegł, świetnie się przygotował. Ja cieszę się z mojego czasu – mówił Robert Faron.
Trzeci na mecie zameldował się Aleksander Badowski z czasem 9 godzin i 22 minut. Nie kryje on, że za jego sukcesem stało przygotowanie do specyficznych tatrzańskich trudności. - Przygotowując się, spędziłem tu trzy tygodnie w lipcu, a teraz jeszcze dwa tygodnie przed samym biegiem, także bieganie po Tatrach nie jest mi obce. Wiedziałem, na co się piszę oraz z czym będę się zmagać - mówił po biegu.
Wśród pań najlepsza okazała się Natalia Tomasiak. Trasę pokonała w 10 godzin i 40 minut. Druga była Małgorzata Moczulska (11 godzin 9 minut), a trzecia Natalia Paulina Barosz (11 godzin 21 minut).
- W czerwcu biegałam w Dolomitach, ale uważam, że dzisiejsza trasa była dużo trudniejsza technicznie - mówiła Natalia Tomasiak.
Znacząco pogarszające się warunki pogodowe i troska o bezpieczeństwo zmusiły organizatorów do skrócenia biegu. Poza czołówką, która wyprzedziła załamanie, zawodnicy zostali sklasyfikowani według czasów na punkcie przy Schronisku na Hali Ornak. Dzięki temu ograniczono liczbę zawodników, którzy raz jeszcze wbiegali na tatrzańskie szczyty, gdzie od ok. godz. 12-13 rozpętała się burza.
Podczas gdy zawodnicy walczyli na trasie, w parku linowym odbył się charytatywny piknik rodzinny, którego celem była zbiórka pieniędzy na rzecz Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną Koło w Zakopanem. W tym roku ośrodek obchodzi swoje 40-lecie. Dlatego organizatorzy Tatra Fest Bieg chcą zebrać środki na wyposażenie sali integracji sensorycznej w tym ośrodku.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
