FLESZ - Koronawirus - kwarantanna w całej Polsce

Mężczyzna uległ wypadkowi 22 marca w rejonie Wysokiej. Wędrował po Tatrach wraz ze swoim bratankiem, który zaalarmował służby o wypadku. Ratownicy znaleźli zwłoki mężczyzny 23 marca, pod północną ścianą Wysokiej. W trackie akcji ratunkowej okazało się, że obaj mężczyźni, zarówno zmarły, jak i jego bratanek, byli kierowcami tirów na trasach międzynarodowych. Po powrocie z trasy zostali objęcie domową kwarantanną. Jednak nie z złamali zakaz wychodzenia i ruszyli w góry. Nie wiadomo jednak, czy zmarły był zarażony wirusem.
Jozef Janiga, naczelnik Horskiej Zachrannej Służby w wywiadzie dla słowackiego portalu Novy Cas, przyznał, że ratownicy nie wiedzą, jak zwieźć ciało zmarłego turysty, by nie narazić się na ewentualną możliwość zakażenia koronawirusem. Nie wiedzą bowiem, jak długo wirus jest aktywny w martwym ciele człowieka. Ratownicy górscy nie mają też odzieży ochronnej.
Według słowackiego naczelnika zwiezienie zwłok przy użyciu śmigłowca może oznaczać przymusową kwarantannę co najmniej dla jednego ratownika, zaś w przypadku znoszenia zwłok (co może być konieczne, bo np. śmigłowiec z uwagi na warunki pogodowe nie będzie w stanie dotrzeć w góry) – kwarantanną może być objętych 14 ratowników, którzy będą brać udział w akcji.
Koronawirus: aktualizowany raport
Ratownicy górscy – zarówno po polskiej i po słowackiej stronie Tatr – jeszcze raz apelują do turystów, by nie wybierali się na razie w góry. Akcja ratunkowa bowiem może być niebezpieczna dla ratowników – nie tylko z uwagi na zagrożenia czyhające w Tatrach, ale i z uwagi właśnie na koronawirusa. W Polsce, jak zaznacza Jan Krzysztof, naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w górach ruch niemal całkowicie wygasł. Od tygodnia TOPR nie miał ani jednej interwencji.