Śmigłowiec ratowników TOPR był wyłączony z pracy w Tatrach przez miesiąc. W tym czasie przeprowadzono kilkanaście akcji ratunkowych i dziesiątki godzin ćwiczeń z użyciem drugiego Sokoła – wojskowego. Wojskowi pilocie pomagali ratownikom TOPR nieść pomoc ludziom w górach.
- Nasza współpraca trwa już od wielu lat na różnym poziomie. Bez pomocy lotnictwa Wojska Polskiego byłoby nam niezmiernie trudno zapewnić odpowiedni poziom pomocy w Tatrach, zwłaszcza, że przegląd naszego śmigłowca jest przeprowadzany w zimie, kiedy warunki pieszych wypraw ratowniczych są niezwykle trudne i zajmują bardzo dużo czasu – mówi Jan Krzysztof, naczelnik TOPR.
Wymiana doświadczeń jest również niezwykle cenna dla pilotów wojskowych. - Kunsztem i najwyższą formą wyszkolenia pilotów jest latanie w terenie górzystym i nad morzem. Tak jak nasi koledzy z Darłowa i Gdyni wspierają morską służbę poszukiwania i ratownictwa w sposób ciągły przez 365 dni w roku, tak my doceniamy możliwość wspierania TOPR-u i latania w Tatrach przez ten miesiąc. Dla nas wojskowych, kiedy nie jesteśmy wykorzystywani w czasie kryzysu i wojny, pomoc i szkolenie w czasie pokoju jest zadaniem najwyższej wagi – podkreślił Radosław Mikucewicz, koordynator działań pilotów wojskowych.
Wojskowi piloci z ratownikami TOPR poszukiwali między innymi turysty z Gliwic, który zagubił się wracając z Ciemniaka. W ramach tej akcji przeprowadzono kilka desantów ratowników z psami poszukiwawczymi. Ratownicy przeczesywali teren powyżej Wąwozu Kraków. Tam bowiem odnaleziono plecak turysty.
Wojskowi sprowadzili także zwłoki mężczyzny, który zginał spadając z Zawratu.
Ponadto przez miesiąc ćwiczono desanty w trudnym terenie. Dla pilotów była to jedyna okazja, żeby sprawdzić się w tak wymagających warunkach, gdzie niezbędne jest wyjątkowo precyzyjne latanie. – Mamy bardzo ograniczoną przestrzeń, pogoda szybko się zmienia. Wiatr potrafi zaskakiwać. W dolinie, którą lecimy nie wieje, a już ponad szczytami podmuchy są bardzo silne – wyjaśnia pilot Emil Ruda.
Ponadto niskie ciśnienie w górach powoduje, że osiągi śmigłowca są ograniczone. Latanie w Tatrach wymaga wyjątkowego kunsztu i tego starają się nauczyć wojskowi piloci.
- Maszyna potrafi zachować się w sposób nieprzewidywalny a my musimy jeszcze często utrzymać ją w zawisie, kiedy desantujemy ratowników – relacjonuje pilot Piotr Pilaczyński.
Z kolei ratownicy TOPR nie wyobrażają sobie skutecznych i szybkich akcji bez lotów w góry. - Po prostu nie ma profesjonalnego górskiego ratownictwa bez śmigłowca – podsumowuje Andrzej Marasek, ratownik TOPR. – Współpraca z wojskiem to dla nas nieoceniona pomoc, a dla poszkodowanych szansa na sprawne uratowanie.
Pociągi wróciły do Zakopanego. Składy wjechały na zmodernizo...
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
