Wóz hybrydowy – ciągnięty przez konie, ale wspomagany silnikiem elektrycznym, miał pojawić się na górskim szlaku na początku lipca. Miał być nadal testowany, tyle że w czasie normalnej pracy. Wóz jednak nie dojechał w góry.
- Firma z Poznania, która go wyprodukowała, nie wysłała nam go, bo postanowiła dokonać kolejnych modyfikacji – mówi Zbigniew Kowalski, odpowiedzialny z ramienia Tatrzańskiego Parku Narodowego za nadzorowanie przewozów konnych na tym górskim szlaku.
Modyfikacje polegają na tym, że wóz dostanie nowy, lżejszy akumulator. - Będzie on lżejszy o 200 kg. Dzięki temu wóz nie będzie ważył 1300 kg, ale 1100 kg – wylicza Kowalski.
Tym samym wóz hybrydowy będzie cięższy o ok. 400 kg o tradycyjnego wozu, który nie posiada żadnego silnika elektrycznego.
Dodatkowo, co może okazać się jeszcze bardziej istotniejsze, nowy akumulator ma być o wiele bardziej pojemniejszy od poprzedniego. A to z kolei może rozwiązać problemy, jakie pojawiały się podczas ubiegłorocznych testów. Te dotyczyły nadmiernego ładowania akumulatorów w czasie jazy wozu w dół.
- Chodzi o to, że podczas jazdy z góry, gdy akumulatory są ładowane, pojawia się nadprodukcja prądu. To z kolei może powodować wyłączenie ładowania. Dlatego konieczne było opracowanie metody przekazywania nadprodukcji prądu na inny system, tak by nie dochodziło do wyłączenia napędu – wyjaśniał w maju Zbigniew Kowalski. Teraz problem nadprodukcji najprawdopodobniej zniknie.
TPN liczy, że zmodyfikowany wóz dostanie pod koniec lipca – tak by test można było rozpocząć od początku sierpnia. - Zależy nam na tym, by przetestować go w trakcie sezonu turystycznego, by wywoził do góry maksymalną liczbę pasażerów – mówi Kowalski

Debata prezydencka Nawrocki - Trzaskowski
Tegoroczne testy mają być ostatnimi, jakie przeprowadzi TPN i Stowarzyszenie Przewoźników do Morskiego Oka. Jesienią zapaść ma ostateczna decyzja – co dalej z wozem. Opcje są dwie: będzie on obowiązkowy dla wszystkich wozaków, albo TPN uzna, że pojazd nie sprawdził się na górskim szlaku i trafi do garażu. Jeśli zapadnie decyzja o wprowadzeniu hybrydy na stałe, wówczas fiakrzy będą zobowiązani zakupić takie wozy dla siebie. Ile one mogą kosztować przy seryjnej produkcji – tego na razie nie wiadomo. TPN za prototyp zapłacił kilka lat temu 130 tys. zł.
To drugi wóz hybrydowy testowany na szlaku. Pierwszy spłonął w pożarze garażu na Palenicy Białczańskiej w styczniu 2018 roku.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]