Tarnowianie - przed sezonem uważani za kandydatów nawet do miejsca na "pudle" - przegrali mecz z typowanym do roli outsidera częstochowskim Włókniarzem.
Zszokowany po zakończeniu spotkania był trener "Jaskółek" Marian Wardzała. Nie próbował usprawiedliwiać porażki przygotowaniem toru. Wręcz przeciwnie, chwalił częstochowian.
- Gratuluję drużynie wygranej i chcę podziękować za fair przygotowany tor i atmosferę, jaka panowała na stadionie (inna rzecz, że zepsuła ją grupa pseudokibiców obrażająca non stop Krzysztofa Kasprzaka i swego byłego zawodnika Sebastiana Ułamka). Przegraliśmy po czystej walce. Gospodarze lepiej "czytali" własny tor, wiedzieli, w których miejscach należy wyprzedzać - mówił na pomeczowej konferencji trener tarnowian.
Wardzała dodał jeszcze, że przełomowym momentem był upadek Sebastiana Ułamka. Kapitan " Jaskółek" w swoim pierwszym starcie popełnił błąd, przy wejściu na drugi łuk i zakończył wyścig na bandzie. Na szczęście wstał o własnych siłach. - Odczuwał jednak skutki upadku, bolała go głowa i w dalszej części meczu został wycofany - dodał Wardzała. - Sebastian, dobrze jeżdżący w poprzednich spotkaniach, miał pecha. Zabrakło jego punktów. Inna rzecz, że także nasi pozostali zawodnicy jeździli "w kratkę". Potrafili wygrać bieg, by w kolejnym przywieźć " śliwkę" - mówił menedżer Paweł Baran.
Załamany po meczu był Martin Vaculik. W znakomitym stylu wygrał dwa swoje pierwsze wyścigi. "Wykręcił" czasy lepsze o blisko trzy sekundy od rywali. W drugiej części spotkania mocno jednak spuścił z tonu.
- Nic szczególnego w sprzęcie nie poprawiałem. Dobrałem takie a nie inne przełożenia i tym razem one się nie sprawdziły. Dwa moje biegi były dobre, później wszystko się zmieniło i było gorzej. Zmieniły się warunki na torze i już nie potrafiłem się do niego dopasować - powiedział Vaculik.
Sympatyczny żużlowiec, dodał jeszcze, że chciałby przeprosić kibiców, działaczy i sponsorów za postawę całej drużyny.
- Musimy się zmobilizować i postarać się, aby było lepiej. Bo nie da się ukryć, że nie wygląda to ciekawie - mówił Vaculik. W dalszym ciągu jest w toku sprawa przyznania polskiego obywatelstwa słowackiemu żużlowcowi. Dzięki temu mógłby startować jako junior i zwolnić miejsce dla kolejnego seniora.
Z lepszej strony niż w przegranym meczu ze Spartą we Wrocławiu zaprezentował się pauzujący w pojedynku z Falubazem Fredrik Lindgren. Zdobył 10 punktów i pokonał m.in. najlepszego w drużynie Włókniarza Grigorija Łagutę.
- To było dobre widowisko. Szkoda, że nie udało się nam wygrać. Ze swojego występu jestem w miarę zadowolony. Mogłem jednak zdobyć trochę więcej punktów - powiedział szwedzki żużlowiec.
Po meczu - trudno się im dziwić - nie kryli zadowolenia gospodarze. Chwalili swoich zawodników zarówno prezes Włókniarza Marian Maślanka jak i menedżer Jarosław Dymek.
- Punkty zostały w Częstochowie, cieszmy się zwycięstwem i nie szukajmy dziury w całym - stwierdził menedżer.
Tryskał humorem Grigorij Łaguta. - Cieszę się, że staję się idolem częstochowskich kibiców. Teraz jeszcze muszę popracować nad... moim bratem - powiedział zawodnik nr jeden tego spotkania.
W najbliższą niedzielę "Jaskółki" na własnym torze podejmować będą Caelum Stal Gorzów Wielkopolski.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Zabił syna ciosem w klatkę piersiową!
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy