Czytaj także: Nowy Sącz: powstanie węzeł komunikacyjny wraz z dworcem PKP?
Sześć lat minęło, minister się zmienił, a słynna łącka śliwowica ze statusem produktu regionalnego jak była, tak jest wciąż nielegalna. Nielegalne są też nalewki produkowane w gospodarstwach agroturystycznych, choć co roku wabią tłumy smakoszów na targach i wystawach rolniczych w kraju i za granicą.
- Powinno być u nas jak w krajach alpejskich. Tam każdy może legalnie robić i sprzedawać nalewki, nie płacąc państwu dodatkowego haraczu - żali się Stefan Kozik, sołtys Łazów Brzyńskich, którego nalewki słynną daleko poza ziemią sądecką. - A tu zamiast załatwić sprawę, urzędnicy w Warszawie zajmują się bzdurami!
Wójt gminy Łącko Janusz Klag nie kryje rozgoryczenia, że procedura "legalizacji" trunku wlecze się od lat. Tak było za ministra Jurgiela, tak jest i teraz za ministra Marka Sawickiego.
- Jesienią mamy wybory i trzeba będzie zaczynać przekonywać do sprawy od nowa - martwi się Klag.
Przytacza przykład z Austrii, gdzie na etykietach domowych alkoholi jest imię i nazwisko gospodarza, który jedynie zgłasza produkcję do urzędu celnego.
- U nas państwo koniecznie chce nałożyć na domowe alkohole akcyzę, a z sadowników uczynić przedsiębiorców, których obciąży się opłatami związanymi z prowadzeniem i utrzymaniem firmy - narzeka wójt Łącka.
-Na takie wymagania ludzie się nie zgodzą - mówi sołtys Kozik. Dziwi się, że w wielu krajach Unii Europejskiej udało się pogodzić interesy państwa z interesami producentów regionalnych alkoholi, a w Polsce nie.
Zabłyśnij w naszym konkursie! **Zostań Miss Lata Małopolski 2011! Czekają atrakcyjne nagrody!**
Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail